Przypomina mi się odcinek Zmienników Stanisława Barei, w którym personalny WPT Łukasik (przewspaniały Krzysztof Zaleski) szykuje się do obejrzenia kryminału, a pani spikerka zapowiadająca ten kryminał z cudownym uśmiechem na buzi i nienaganną dykcją informuje, kto jest mordercą:)
@ReginaCatta w Zmiennikach był jeszcze nieśmiertelny pisarz Oborniak, który napisał wielką powieść "Krzyk ciszy", której to rękopisu bohatersko poszukuje pani Lusia z wydawnictwa:)
Świetny odcinek! Drapieżna pani Lusia zapamiętywała wszystko, co przeczytała i umiała następnie odtworzyć tekst z pamięci. Czym ocaliła Krzyk ciszy nieśmiertelnego od zapomnienia🙂 W międzyczasie polowała na Mariana udawanego przez Kasię, ale do uwiedzenia nie doszło.
Jeden z moich ulubionych odcinków, dobry, jak "Obywatel Monte Christo" :) uwielbiam ten serial, chyba nawet bardziej, niż Alternatywy 4
Wraca mąż nad ranem do domu, po całej nocy grania w pokera. Żona jak to żona robi mu wyrzuty. Mąż na to spokojnie:
- Nie musisz się już więcej denerwować z mojego powodu. Pakuj swoje rzeczy. Przegrałem cię w karty i należysz teraz do mojego kumpla...
Żona zaczyna krzyczeć:
- Ty chamie! Jak można w ogóle wpaść na taki wstrętny pomysł!?!
- A myślisz, że mi było łatwo, pasować przy czterech asach z ręki...
Przychodzi dziewięćdziesięcioletnia babcia do ginekologa i mówi:
- Panie doktorze mam okres.
Lekarz patrzy na babcie i mówi:
- To niemożliwe.
Babcia się upiera, że ma. Lekarz do babci:
- Niech pani się rozbierze i wejdzie na kozetkę.
Lekarz ją bada, bada i mówi:
- Babciu to nie okres.
- Jak to?
- To rdza ze spirali.
Mąż: - Dlaczego zawsze zabierasz moje zdjęcie do pracy?
Żona: - Ponieważ kiedy mam jakiś problem, nieważne, jak poważny, patrzę na twoje zdjęcie i problem znika.
M.: - To wspaniale, że nawet moje zdjęcie jest dla Ciebie wsparciem!
Ż. - Jasne, patrzę i zadaję sobie pytanie : Co może być większym problemem?
Ojciec syn i dziadek wybrali się do Francji na wycieczkę. Zaraz po przyjeździe wszyscy trzej wybrali się do domu publicznego. Na drugi dzień spotykają się w hotelu i opowiadają sobie wzajemne wrażenia:
- Jakie te Francuski są doświadczone... - stwierdza ojciec.
- A jakie piękne... - mówi syn.
- A...a jakie cier...pliwe - dodaje dziadek.
- Panie doktorze, proszę natychmiast przyjechać, syn wypił kałamarz atramentu ... Co robić?!
- Niech tymczasem połknie dwa pampersy!
W góralskiej chacie:
- Gazdo, widzę, że warunki gorsze, niż obiecywaliście przez telefon... No trudno, dla nas najważniejsze, żeby była cisza, spokój i żadnych dzieci!
- O, to, to, panocku...
Wczesnym rankiem gości budzą dzikie krzyki i tupot małych góralków.
- Gazdo, przecież miało nie być żadnych dzieci!
- Nie, to nie dzieci, panocku. To diabły wcielone!