Jak dla mnie - czytanie ma sprawiać przyjemność, a współpraca z wydawnictwami, a co za tym idzie, otrzymywanie egzemplarzy do zrecenzowania, może być tylko dodatkiem dla odpowiedzialnych osob, którym nie zależy na "darmowych prezentach", tylko na podzieleniu się z innymi ludźmi odczuciami odnośnie danej pozycji.
Nie będę się wypowiadała na temat nagonek, ponieważ sama w nich nie uczestnicze. Jednak zauważyłam, że najczęściej "organizują" je osoby, które współpracują ze sporą liczbą wydawnictw lub osoby, którym nie udało się nawiązać współpracy z tym, czy tamtym wydawnictwem. Nie wiem czym kierują się osoby z tej pierwszej grupy. Zazdrością? Zawiścią? Nie mam pojęcia, jednak troche mnie to śmieszy.
Nie pochwalam jedynie zakładania bloga w celach "zarobkowych". Jest spora ilość osób, która pisze recenzje i nawiązuje współpracę z wydawnictwami, tylko po to, aby otrzymać "darmową" książkę. Smutny to fakt, aczkolwiek prawdziwy, który rozśmiesza mnie zwłaszcza wtedy, gdy wejde na świeżego bloga, ktory posiada ogromną liczbę wydawnictw.
Po co nawiązywać współpracę z dużą liczbą wydawnictw? Nie rozumiem tego, ale może ktoś mi w końcu to wytłumaczy?
Inna sprawa, gdy wydawnictwa same wysyłają e-maile, jednak pisanie samemu i jakby nie było "proszenie się" o książke jest dla mnie passé, bo równie dobrze można wybrać się do biblioteki lub sklepu. Ewentualnie przeczytać darmowe e-booki z internetu, których jest mnóstwo. Jest to oczywiście wersja dla hardcorów. Wiadomo. Komputer niszczy wzrok, energia kosztuje, a kryzys w państwie trwa.
W każdym bądź razie, zachęcam do pisania recenzji, a tym samym tworzenia blogów. Chociaż jakby nie było, kolejny "konkurencyjny" blog. O Matulu...
Aby taką stronę prowadzić, nie trzeba przecież współpracować z wydawnictwami. Można recenzować pozycje, które posiada się w domu, które mają znajomi, rodzina, biblioteka, a nawet internet. A gdy otrzyma się upragnionego e-maila z propozycją, pozostaje jedynie odtańczyć taniec ługa-buga i wziąć sie za pracę.
Na początku warto też zadać sobie pytanie, czy na pewno wytrwam i nie porzucę bloga po paru miesiącach? Czy będę mieć na to czas i czy będzie mi to sprawiać przyjemność, satysfakcje itp.? Czy potrafię tworzyć - przynajmniej - w miare dobre teksty, których czytanie nie będzie prawdziwą męczarnią?
To tyle z mojego jakże krótkiego wywodu. Trzymam kciuki za nowych oraz starych recenzentów, którym nie chodzi o korzyści materialne, a jedynie o przyjemność i dobrą zabawę. Ganbatte!