Sebastian Larabee i Nikki Nikovski są byłym małżeństwem. Po rozwodzie wychowują dwoje bliźniąt. Matka wychowuje syna Jeremiego, ojciec zaś córkę Camille. Rodzice mają różne poglądy tak w sprawie życia, jak i wychowania dzieci. On jest chorobliwie podejrzliwy i sprawdza córkę na każdym kroku (nie dając jej ani odrobiny prywatności). Jego była żona wychowuje syna na zasadzie "luzu". Gdy pewnego razu Sebastian otrzymuje od żony niepokojący telefon w sprawie zniknięcia ich syna nie przypuszcza, że sprawy przyjmą aż tak niespodziewany obrót...
Tu zaczyna się historia pełna przygód. Nasi bohaterowie w poszukiwaniu zaginionego syna docierają nie tylko do Paryża ale też do Brazylii.
Tak w skrócie wygląda fabuła i więcej szczegółów nie zdradzam. O tym jak potoczą się losy tej pary i czy odnajdą Jeremy'ego - należy dowiedzieć się z lektury tej pełnej akcji książki.
To trzecia książka pana Musso, jaką przeczytałam (obok
"Wrócę po Ciebie" i
"Telefonu od anioła"). Tutaj - tak, jak w przypadku pozostałych, z którymi się zapoznałam - mamy do czynienia z pomieszaniem wątków sensacyjnych i obyczajowych.
Plusem jest ciekawa fabuła i wartka akcja tym bardziej przy dużej czcionce i tak krótkich rozdziałach (co sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie). Książka nabiera tempa szczególnie po przekroczeniu połowy. Intryga nieznanego porywacza wciąga coraz bardziej, wraz z Sebastianem i Nikki, czytelnik zastanawia się co stało się z ich synem: gdzie przebywa i kto go porwał.
Kolejny plus dla autora za kilka zwrotów akcji.
Minusem (przynajmniej dla mnie) jest to, że niektóre z owych zwrotów akcji nie były dla mnie zaskakujące. Najgorsze, że główną intrygę przewidziałam na kilka rozdziałów przed jej wyjawieniem. Niestety autor chyba za słabo to ukrył.
Drugim minusem są (według mnie) opisy rozmyślań Sebastiana nad swoim małżeństwem z Nikki - choć nie jest to aż taki duży mankament. Po prostu czasami miałam serdecznie dość tych wywodów i zastanawiania się nad tym dlaczego doszło do rozpadu ich małżeństwa. Według mnie spowalniało to akcję.
Podobnie ma się sprawa z wątkiem policjantki i jej problemami zdrowotnymi.
Na szczęście te opisy nie zajmują wiele miejsca. Bywa, iż mieszczą się w krótkim (na dwie bądź trzy strony) rozdziale.
Choćbym nie wiadomo jak miała narzekać czy to na owe spowolnienia akcji, czy na lekką naiwność bohaterów, czy też nawet na fakt domyślenia się o co chodzi w głównej intrydze, to jednak nie mogę odebrać tej książce miana dobrej. Czytało mi się ją lekko, historia potrafi wciągnąć i zaintrygować. Nie uważam jakoby chwile spędzone z
"7 lat później" były stracone. Wręcz przeciwnie!
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/01/7-lat-pozniej.html