Opinia na temat książki Ale historia... Zygmuncie, i kto tu rządzi?

@MariDa @MariDa · 2018-12-08 21:06:13
Zdarzyło Wam się kiedyś zastanawiać, jakby to było, gdyby dało się przenieść w czasie? Na parę godzin znaleźć się w innej epoce, podsłuchać rozmowy Twardowskiego czy spróbować jakiejś dawnej strawy. Jestem pewna, że przynajmniej raz daliście się ponieść takim myślom. Grażyna Bąkiewicz nie jest wyjątkiem i wydała nawet książkę. Przeniosła swoją wizję na papier.

Tak w największym skrócie „Ale historia… Zygmuncie, i kto tu rządzi?” to opowieść o tym, jak pan Cebula, historyk, przenosi swoich dwunastoletnich uczniów do XVI-wiecznej Polski. W jaki sposób? Osobiście skonstruował specjalne ławki, za pomocą których uczniowie mogą na własne oczy zobaczyć, jak to się żyło kiedyś. Być może szalone, ale nie mniej szalony jest pan Cebula.

„Ale historia… Zygmuncie, i kto tu rządzi?” Grażyny Bąkiewicz to genialna książka dla młodego czytelnika, który jest ciekaw świata, a przy słuchaniu opowieści lubi patrzeć na ilustracje. Przysięgam, że nie oderwie oczu, a uwaga będzie skupiona na nowo poznawanych faktach. Nie ukrywam, że i ja dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, robiąc sobie tym samym powtórkę z historii.

O czym można dowiedzieć się z książki?

Jak dzieliła się szlachta, dlaczego Żydzi zjeżdżali do Polski z całej Europy, co wchodziło w skład nauk duchowych wykładanych na Akademii Krakowskiej, kim był Andrzej Frycz Modrzewski, aż wreszcie – kto tak naprawdę rządził Polską w XVI wieku. Ciekawostki tego typu pojawiają się co kilka stron, uzupełniając zagadnienia głównej akcji, czyli przygód przeniesionej w czasie klasy. Wraz z pojawieniem się szlachcica, pojawia się również ilustrowany opis jego ubioru. Gdy mowa jest o Gdańsku, ilustracja przedstawia życie codzienne naszych przodków. Jest to naprawdę ciekawie zrobione, przez co efektem jest zadowolenie czytającego.

Co jeszcze przemawia na korzyść tej książki?

Myślę, że przede wszystkim słownictwo. Jest proste i zrozumiałe. Co prawda na ilustracjach ludzie nie mówią dokładnie tak, jak mówiło się niegdyś, jednak myślę, że nie to jest najważniejsze. Przecież sześciolatek nie zrozumie zdania typu: „Byłbym niezwykle szczęśliwy, gdybyś zechciała pani zaszczycić mnie dziś swą obecnością podczas wieczerzy”. W założeniu książka ta ma być nauką poprzez zabawę, a nie torturą.

Przeczytałam książkę dość szybko, lecz z uwagą. Muszę przyznać, iż dawno nie spędziłam czasu tak owocnie. Miło było przypomnieć sobie trochę faktów, a wiele dopiero co poznać. Umówmy się, że w szkołach realizuje się naukę od czasów najdawniejszych, więc nim nauczyciel dojdzie do XVI-go wieku, jest to wiedza często okrojona – bo inaczej braknie czasu na lata nam bliższe. A druga sprawa, że historia lubi uciekać z głowy, bo przecież człowiek nie wstaje co rano z łóżka i nie powtarza całego materiału, by pamiętać jak najwięcej. Tak jak zanikają nieużywane mięśnie, tak samo dzieje się z wiedzą. A im człowiek starszy, tym gorzej.

„Ale historia… Zygmuncie, i kto tu rządzi?” to świetna opcja na spędzenie czasu z dzieckiem podczas deszczowego dnia. Treść jest zrozumiała, jednak podejrzewam, iż dzieci mogą dopytywać o niektóre rzeczy. Dlatego lepiej do książki przysiąść we dwoje. Zapewniam, że nie będziecie się nudzić!

Szkoda, że naprawdę nie można cofnąć się w czasie i na przykład osobiście porozmawiać z królem. Zobaczyć jak radzili sobie ludzie, jak funkcjonował kraj, co było tematem rozmów… Taka forma nauki byłaby potwornie atrakcyjna i ludzie by się bili o to, kto może pójść na dodatkowe zajęcia z historii, bo na przykład tylko tam można by odbyć podróż wstecz. Póki co zostaje nam wersja alternatywna, jak na przykład książka opowiadająca o XVI-wiecznej Polsce. Zacofanej? Przekonajcie się sami.
Ocena:
× 1 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Ale historia... Zygmuncie, i kto tu rządzi?
3 wydania
Ale historia... Zygmuncie, i kto tu rządzi?
Grażyna Bąkiewicz
8.8/10
Seria: Ale historia...

Cześć, jestem Jolka i uwielbiam czytać – strona po stronie, linijka po linijce. Jako jedyna w klasie mam w domu prawdziwe książki. I to aż trzy! Znalazłam je u babci na strychu. Wykorzystam każdą oka...

Komentarze

Pozostałe opinie

Cześć mam na imię Jolka, ortografia to dla mnie czarna magia, uwielbiam czytać, chociaż w naszych czasach papierowe książki to rzadkość, wybierając mniejsze zło razem z klasą przeniosłam się w czasy o...

@sandrajasona@sandrajasona
© 2007 - 2024 nakanapie.pl