Opinia na temat książki Bastion

6 dni. Tyle zajęło mi przeczytanie tej monumentalnej cegły liczącej sobie 1100 stron z hakiem. Książkę skończyłam dosłownie chwilę temu i przyznaję, że jeszcze zbieram szczękę z podłogi.
Nie będę się tutaj rozpisywać w temacie fabuły, bo wszystko już na jej temat zostało napisane, ale z zasięgniętych przeze mnie informacji w Internecie wynika, że King pisał te swoje dzieło przez 3 lata (lata 1975-1978) i w momencie jego publikacji miał 31 lat.
No podziwiam...serio.

Pamiętam, że tę pozycję zostawiłam sobie w planach do przeczytania na "kiedyś tam", bo dość mocno zniechęcała mnie jej objętość. No ale jak widać, kolejne moje plany czytelnicze wzięły w łeb, bo jednak od kilku dni ta pozycja coraz bardziej mnie kusiła i nie mogłam jej wybić sobie z glowy.

Już na samym początku czekało mnie spore zaskoczenie. Akcja bowiem zaczyna się od razu i na dodatek z wielkim przytupem. Gdzieś po drodze zaczyna zwalniać i daje się to dość wyraźnie odczuć, ale nadal dobrze mi się czyta. Słynne "wodolejstwo" Kinga? Jest i owszem, niektóre wątki rzeczywiście można byłoby skrócić do minimum, ale i tak ciągle jeszcze dobrze mi się czyta. Zaskakuje tutaj pomysł na fabułę i jej wielowątkowość, rewelacyjnie wykreowany świat postapo, i bardzo wyrazista kreacja pełnokrwistych bohaterów. Gatunkowo powieść nie opiera się tylko na thrillerze, ale zawiera w sobie też garść sensacji, nutkę przygody i obyczajówki oraz szczyptę grozy. King doprawdy wie, jak przyciągnąć uwagę czytelnika...

"Bastion" to bez wątpienia jedno z najlepszych i najwybitniejszych, monumentalnych dzieł Stephena Kinga. Powiedziałabym, że to takie Opus magnum, w którym zawarł się cały, niezaprzeczalny kunszt pisarski autora. Klimat większości jego dzieł jest nad wyraz specyficzny i daje się go odczuć także tutaj - w Bastionie, za który King doczekał się ogólnoświatowego uznania i uwielbienia przez rzesze czytelników na całym świecie.

To nie jest zwykła książka. To arcydzieło.