Opinia na temat książki Belcanto

@maslowskimarcinn @maslowskimarcinn · 2023-10-15 09:06:08
Przeczytane
Wspaniały dom wiceprezydenta państwa położonego gdzieś daleko od Europy, wspaniałe przyjęcie i międzynarodowe VIP-y. Wśród nich światowej klasy śpiewaczka – czar i urok, istny szyk i powab, w tle biznesy-interesy. Urokliwy wieczór zamienia się jednak w koszmar – na chatę wpadają terroryści i kończą imprezę. Kilkuset zakładników i tradycyjne żądania.

Mogło być przewspaniale, a wyszło pani Patchett najgorsze z jej powieściowych dzieł (nadal uważam, że „Stan zdumienia” jest powieścią pierwszej klasy). Terroryści zupełnie niewyraziści, bierność świata zewnętrznego – zupełnie nierealna, zachowanie zakładników takie, że na miejscu uzbrojonego po zęby gringo, strzeliłbym sobie w łeb. Akcja (jeśli można ją tak nazwać) wlokła się tak długo, jak długo zakładnicy byli przetrzymywani w domu. Rodzące się uczucia (bo przecież o tym jest ta powieść) wprowadziły jakieś ujmujące urozmaicenie, ale znów były one tak lukrowane, tak zupełnie mdłe i przewidywalne, że miałem wrażenie, że czytam scenariusz jednej z latynoamerykańskich noweli telewizyjnych. Żaden z bohaterów nie „wybijał się” na pierwszy plan, żaden nie wyróżniał na tyle, by go zapamiętać – wszyscy przyjmowali z pokorą ich uwięzienie, a niektórzy nawet z ochotą zajmowali się czyszczeniem toalet, sprzątaniem i gotowaniem. Inni zaś odkrywali w sobie rożnego rodzaju talenta (a to do śpiewu, a to do wielkiej miłości), inni tylko śpiewali i byli piękni. Byli też tacy, którzy okazywali się kobietami, ale nie chcę niczego zdradzać. Był też prawdziwy Francuz, jeszcze prawdziwszy Japończyk, tłumacz, który przypadkowo znał wszystkie języki świata i Rosjanin o sercu, które zmieściłoby świat.

„Belcanto” po przeczytaniu z ulgą odłożyłem na biblioteczną półkę.

Po skończeniu książki zerknąłem na tzw. „polecajki”, dzięki którym dowiedziałem się m.in., że miałem przyjemność z mieszanką thrillera i komedii romantycznej, a nawet tragikomedią. No, nie zauważyłem, za co przepraszam. Sam The Times stwierdził, że była to „często bardzo zabawna fabuła” i tak się zastanawiam, co było tu komedią – powieść z pewnością nie, więc czyżby opinie tzw. poczytnych gazet?

Dlatego gdybym miał do wyboru spędzić wieczór z „Balcanto” albo oglądać telenowelę, postąpiłbym jak prezydent z powieści – zostałbym przed telewizorem.

Ocena:
Data przeczytania: 2023-10-08
Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Belcanto
4 wydania
Belcanto
Ann Patchett
6.5/10

Historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Kiedy na koniec koncertu gaśnie światło, akompaniator całuje śpiewaczkę. Kto wie, co by się między nimi wydarzyło, gdyby w tym momencie do willi nie ...

Komentarze

Pozostałe opinie

Lubicie literaturę piękną? Ja bardzo i nie wiem czemu, ale rzadko sięgam po ten gatunek literacki. Na szczęście (albo i nieszczęście) w moje ręce wpadła książka „Belcanto” Ann Patchett należąca do te...

Przyjęcie urodzinowe znanego japońskiego biznesmena Pana Hosakawy zostaje zorganizowane w rezydencji wiceprezydenta. Zaproszono na nie ambasadorów, polityków, wpływowych biznesmenów. Imprezę ma uświe...

Po „Belcanto” sięgnęłam, ponieważ powieść ta znalazła się na jednej z wielu list książek, które trzeba przeczytać przed śmiercią. W pewnym państwie Ameryki Południowej zostaje wyprawione przyjęcie u...

© 2007 - 2024 nakanapie.pl