Wpierw chciałam wam zakomunikować, że kupując tą książkę, wspieracie działania Polskiej Akcji Humanitarnej na rzecz uchodźców.
Wchodząc w świat z książki musicie wiedzieć, że początek jest trochę smutny i przypominał mi sceny niczym z Titanica. Następnie przechodzimy do dalszego czasu i opowieści dwóch różnych chłopców. Jednym z nich jest Max, trzynastoletni chłopiec, który przeprowadził się wraz z rodziną do Brukseli. Podstępem ojciec przekonał go, że to krótkotrwałe rozwiązanie. Totalnie nie potrafi odnaleźć się w szkole, gdyż jakby nie interesuje nikogo to, że nie mówi w ich języku. Ten problem staje się być mocno dokuczliwy, gdyż dzieci z niego szydzą, robią mu głupie kawały i jedynie później może liczyć na pomoc pewnej dziewczynki. W drugiej opowieści poznajemy Ahmeda, którego losy odmieniła śmierć ojca. Zmuszony do ucieczki, padł ofiarą przemytników. Kiedy udało mu się uciec, wymęczony zachorował i ukrył się w pierwszym lepszym miejscu jaki odnalazł. Właśnie w piwnicy w której mieszkał Max z rodziną. To w jaki sposób pozyskuje jedzenie było bardzo wzruszające.
,,Może naprawdę mógłby wymyślić jakiś sposób, aby zapłacić tej rodzinie za jedzenie, które od nich wziął. Ale w głębi serca wiedział, że tylko szuka wymówek, aby zostać. Nie chciał już donikąd iść. Czuł się bezpieczniej, będąc nigdzie."
Autorka pokazała nam też to miejsce od strony patroli. Zaglądali do wszystkich domów, kontrolowali mieszkańców, by tylko żaden uciekinier nie mógł się przed nimi schować. Tu w pewnym momencie Max odkryje nielegalnego lokatora i będzie chciał mu pomóc, ale sami zobaczymy, że nie będzie to takie proste. To, co się tam dzieje, jak traktują uchodźców przechodzi ludzkie pojęcie. Tak naprawdę nikt tam nie jest wolny. Cała historia pokazała, że ucieczka ze swojego kraju nie jest dla nikogo widzimisiem. Uciekają, bo życie ich do tego zmusza, tracąc po drodze wszystko i wszystkich, których znali i kochali. Ludzie z natury wolą oceniać innych nawet nie chcąc poznawać ich problemów. Autorka bardzo ładnie i wyraźnie pokazała każdą ze stron. Przejmującym piórem daje nam do myślenia. To moja pierwsza książka w takim temacie i powiem wam, że gorąco zachęcam dzieci od jedenastego roku życia, po tych starszych, nawet mających na koncie przeżycie połowy wieku, żeby przekonali się, czy warto myśleć tak jak wszyscy, czy może lepiej samemu wysuwać wnioski z własnych obserwacji.