Jozef Karika "Ciemność".
Mężczyzna pozostający w nieudanym małżeństwie, mający dość swojej żony, swojej pracy i ogólnego zgiełku miasta, postanawia uciec na Święta Bożego Narodzenia w góry. Stoi i czeka tam na niego chata, stara, trzeszcząca, zimna, jednocześnie będąca oazą wspomnień z jego szczęśliwego dzieciństwa. Idealne miejsce, by odpocząć. Dojść do siebie. Jednocześnie skupić się na pracy.
W chacie jednak dopada go ciemność. Ślepota. Czyżby jego żona go otruła? Czyżby zamiast kropli, wpuścił sobie do oczu coś innego? Co się właściwie stało? Jak ma przetrwać kilka dni w ciemności, w chacie, w górach i w środku zimy? Jak on sobie poradzi sam?
Dodatkowo, jakby miał mało problemów... ktoś, lub coś, próbuje go wystraszyć, a żeby opadł z sił, by można było go wykończyć. Kto, lub co, pojawiło się w górach? To nie ratunek. To zło i śmierć. A jego jedynym przyjacielem staje się dyktafon.
5 dni. Ciemności, ślepoty, krzywdy, ucieczki i walki, walki o przetrwanie. Niby tylko 5 dni. Najgorszych dni...
Zaczyna się gra o życie. Chociaż bliżej tu do śmierci. Mimo wszystko mężczyzna się nie poddaje. Tylko, co tak naprawdę się dzieje? Czy to omamy, czy psychoza, czy faktycznie ktoś na niego poluje?
Jedno jest pewne, tu nic nie jest normalne ani oczywiste. Same zagadki, a jedna wprost niewyobrażalna.
Po znakomitej SZCZELINIE postanowiłam wziąć się za kolejną powieść. Autor zapisał się w czołówce najlepszych, których czytanie naprawdę sprawia mi ogromną przyjemność. Wybierając "Ciemność" tylko się w tym upewniłam.
Książka znakomita, wciąga bez reszty. No po prostu nie idzie się oderwać. Czytając czułam grozę, strach. Wstrzymywałam oddech, a serce biło w takim rytmie, że myślałam, iż oszaleję zaraz. Autor w sposób bardzo wyrazisty opisuje dokonania głównego bohatera. Znakomita psychiczna analiza postaci! Znakomity dobór słów. Opisy wstrząsające, nie rzadko obrzydliwe. A wszystko to owiane tajemnicą. Tajemnicą, którą nie łatwo rozgryźć. Owszem, można się co nie co domyśleć. Ale ogólny całokształt i prawda wprawia w osłupienie. A przynajmniej mnie wprawiła.
Autor wykonał tu idealny zabieg. To jest zakończył książkę w sposób dziwny, pociągający, ale sprawiający, iż czuję niedosyt! Natomiast wyobraźnia od razu podsunęła mi obrazy, przed którymi serio się wciąż bronię.
Podsumowując. Byłam pewna, że nie zawiodę się czytając tę książkę. Ale powiem zupełnie szczerze. Przerosła moje oczekiwania! Zamurowała mnie. Wstrząsnęła mną. Zupełnie jak "Szczelina".
Z czystym sumieniem, mogę polecić!