Autor tylko dodał dekoracje, trochę światła i dźwięku, a po-
Fabularyzowany minireportaż z kroniki policyjnej roku 1934 z krakowskiego Podgórza (to jeszcze Kazimierz?): podwójne samobójstwo z braku środków do życia, w środku nieszczęśliwego romansu bezrobotnego urzędnika (kolejowego) i posługaczki - oboje w średnim wieku. Żałosna pośmiertna zemsta na żonie kochanka? Ona miała różaniec, więc katoliczka? A on Żyd, więc nie mógł dostać pracy w urzędzie? Dehnel umie pisać: w krótkim tekście potrafi scharakteryzować bohaterów, obudzić emocje czytelnika, przekonująco przekonywać, że nic innego nie mogli zrobić... Ale mnie i tak nie przekonał. Jak to, bez biurka nie ma życia dla urzędnika? Zabija bo kocha? Zostawia dziecko? Szkoda dziecka, ale może lepiej, że nie poznało takich rodziców. Eskapiści nie nadają się do życia - zbyt odlegli są od jego praktyki, zanadto przywiązani do romantycznej teorii. Miało to być chyba takie trochę robociarskie? Wyszło pseudo-inteligenckie.
Autor zawsze elegancki i wymuskany, a wydawnictwo mu zrobiło kiks, urywając posłowie w pół zdania (może tylko w wersji elektronicznej?).