Opinia na temat książki Czarna loteria

W szpitalu na Hawajach zaczynają ginąć lekarze i pielęgniarki, których łączy oddział ginekologiczny. Jedna z pielęgniarek umiera na stole operacyjnym, a o błąd w sztuce lekarskiej posądzana jest główna bohaterka - Kate Chesne.
Rodzice zmarłej kobiety zwracają się do Davida Ransoma, prawnika, który szczyci się niszczeniem lekarzy, który za punkt honoru bierze doprowadzenie Kate przed sąd. Lekarka próbuje dowieść swojej niewinności poprzez spotkanie się z nieugiętym prawnikiem i wtedy dochodzi do tego, że się w sobie zakochują. Oczywiście nadal maskują to pod wzajemną niechęcią (klasyka!). Jednak nie długo ginie kolejna pielęgniarka, która chwilę przed swoją śmiercią próbowała skontaktować się z Kate, by powiedzieć jej, że wie dlaczego umarła ich koleżanka, którą operowali. To morderstwo sprawia, że David inaczej zaczyna patrzeć na śmierć w szpitalu i zaczyna przekonywać się do wersji Kate.
Co jednak sprawiło, że ktoś uwziął się na miejscowych lekarzy? Myślę, że zajadli czytacze kryminałów nie będą mieli problemów z odgadnięciem, jednak ostatecznie zakończenie jest niespodziewane. Ja dałam się zaskoczyć.

Coś dla fanów tematów medycznych, kryminałów i osób, którym nie przeszkadza "babski styl" czyli opisy buzujących w bohaterach uczuć.