"Czarna wdowa atakuje" Ireny Matuszkiewicz to kontynuacja świetnej "Nie zabijać pająków". Rzecz dzieje się jakiś rok po wydarzeniach z pierwszej części (bo Mieszko ma już sześć lat) i dzieje się tym razem w pensjonacie o wdzięcznej, acz niewyszukanej nazwie "Mieszko". 😉.
Zbliża się Nowy Rok i ścisłe kierownictwo pewnej francuskiej firmy z filią w Polsce postanawia spędzić Sylwestra właśnie w pensjonacie "Mieszko". Zjeżdżają się więc korpo ludkowie, a co jeden to "ciekawszy". Właściwie już na etapie przyjazdów tych gości, dzieją się jakieś dziwne rzeczy. Pojawiają się osoby, których nie miało być, za to nie ma niektórych tych, które miały rezerwację... A to dopiero początek...
Książka nie jest zła, jednak do pierwszej części jej sporo brakuje. Bardzo wcześnie można się domyślić, kto jest złoczyńcą. Są zwłoki, więc jest to kryminał, ale jakiś taki bez napięcia, nie jest też tak zabawnie jak w części pierwszej. Za to świetnie pokazane są relacje międzyludzkie, jakie się tworzą w takiej korpo. Ten system zależności, strachu mściwości, złośliwości itd. itp... nie ma sobie równych.
Moimi faworytami w tej części są: miejsce pierwsze niepodzielnie jak i poprzednio rezolutny i wszędobylski Mieszko 😃. Miejsce drugie, również znana z części pierwszej emerytowana oficer milicji, kapitan Pająkowska 😃