Wstyd się przyznać ale dopiero teraz, długo po tym jak przeczytałem prawie wszystkie książki z klasyki gatunku, wpadła mi w ręce ta kanoniczna powieść pani le Guin. Do "Czarnoksiężnika..." zabierałem się jak przysłowiowy pies do jeża, próbowałem czytać w oryginale, śledziłem liczne aukcje i wydania, aż wreszcie...po prostu wypożyczyłem ją z biblioteki i to w dodatku w wydaniu "cała polska czyta dzieciom". No, muszę przyznać, że robi wrażenie i zasługuje na liczne nagrody, wyróżnienia oraz wysokie (drugie lub trzecie) miejsce w licznych zestawieniach i kanonach. Co wyraźnie widać po przeczytaniu powieści, z prozy Guin czerpały później, podświadomie lub z premedytacją, liczne autorki gatunku lub podgatunku m.in Rowling, Canavan, McKillip. Konstrukcja opowieści o Gedzie, miejscami troszkę chaotyczna, jest czymś jedynym w swoim rodzaju a liczne wątki oraz pomysł na krainę utorowały drogę nurtowi epic fantasy. Ged ewoluuję niczym bohater powieści egzystencjalno-empirycznej, dostaje życiowe nauczki tylko po to by ze ściganego zmienić się w ścigającego i podążając za swoim przeznaczeniem stanąć oko w oko z odpowiedzialnością (w postaci swojego rewersu, "Cienia"). Mi to przypomina liczne późniejsze wątki w tym stylu z Neo vs. Smithem na czele. Skojażenia niezbyt adekwatne gatunkowo ale zawsze. Nie przedłużając, powieść zdecydowanie warta rekomendacji dla czytelników w każdym wieku. Jedyny warunek: nieograniczona wyobraźnia.