Do tej serii mam ogromny sentyment, Death Note był pierwszym obejrzanym przeze mnie anime. Ostatnio znalazłam na półce zapomniany pierwszy tom mangi kupiony przed laty przez mojego tatę i stwierdziłam, że wypadało by w końcu zapoznać się z oryginałem.
Zawsze najbardziej lubiłam początek serii i nadal się to nie zmieniło. Należę do grupy która uważa, że po śmierci wiadomej osoby poziom zdecydowanie spada. Dodatkowo w początkowych odcinkach (i tomach) rozkminy bohaterów nie są jeszcze przekombinowane. W każdym razie podczas lektury papierowej wersji bawię się na razie bardzo dobrze. Tom drugi to głównie rozwiązanie problemu z agentami FBI i utworzenie oddziału ścigającego Kirę.
Pisząc o wersji komiksowej trzeba wspomnieć o kresce Obaty. Bardzo lubię styl jego rysunków, ich dynamikę, i różnorodność projektów postaci. Miło gdy w końcu bohaterowie różnią się czymś więcej niż włosami. Mogę się jedynie przyczepić do mimiki L'a, która w wielu momentach wychodzi groteskowo, ale cóż, taki urok tej postaci ;)