Opinia na temat książki Dni naszego życia - część 1

@anatola @anatola · 2019-03-24 18:23:06
Dni naszego życia zaintrygowały mnie piękną okładką , a co w najważniejsze interesującą notką wydawcy. Wydawało mi się, że będzie to lektura idealna na zbliżającą się wiosnę – niosąca ze sobą nadzieję na lepsze jutro i dająca poczucie, że nigdy nie jest za późno, aby zawalczyć o swoje szczęście. Po kilku pierwszych stronach byłam optymistycznie nastawiona do książki, czułam, że moje oczekiwania prawdopodobnie się spełnią. Niestety, w pewnym momencie poczułam, że Małgorzata Mikos zaczęła prowadzić narrację, której osobiście nie za bardzo lubię. Bohaterzy zaczęli wypowiadać słowa, niby podniosłe, niby ważne, ale było ich po prostu zbyt dużo, przez co kompletnie traciły na sile. Dni naszego życia zaczęło czytać mi się coraz ciężej.

Młoda dziennikarka skupiona na swojej karierze, pewnego dnia dostrzega, że w jej najbliższym sąsiedztwie mieszka starszy sąsiad, pan Piotr. Niby doskonale zdawała sobie sprawę z jego istnienia, wszak są sąsiadami od lat to jednak nigdy jakoś szczególnie nie przykuł on jej uwagi. Różne wydarzenia sprawiają, że zaczynają spędzać ze sobą coraz więcej czasu, a między nimi powstaje wzajemna nić sympatii i zrozumienia. Starszy pan wpuszcza dosłownie i w przenośni kobietę do swojego skomplikowanego i jak się z czasem okaże bardzo smutnego życia. Zdając sobie sprawę z upływającego nieubłaganie czasu bohaterka zostaje poproszona przez Piotra o spisanie jego wspomnień. Mężczyzna coraz bardziej poupada na zdrowiu, a bardzo pragnie, aby jego przemyślenia zostały przelane na papier. W swojej młodej sąsiadce dostrzega osobę, która jest w stanie go rozumieć, wysłuchać, będzie mogła poświęcić mu tak potrzebny czas i uwagę. Oboje nawet nie zdają sobie sprawy, jak ta prośba wpłynie na ich życia.

Pan Piotr to sympatyczny emeryt, który żyje tak, aby nie przeszkadzać nikomu faktem swojego istnienia. Przeszedł naprawdę wiele w życiu, a wydarzenia te ukształtowały jego charakter już na zawsze. Obwinia się o wiele rzeczy, a poczucie winy ciąży nad nim od lat. Kiedy niespodziewanie na jego drodze staje sąsiadka uświadamia sobie, że pragnie, aby jego najbliżsi zrozumieli jego postępowanie i życiowe wybory.

Sąsiadka jest chyba jedną z bardziej irytujących literackich postaci jakie ostatnio miałam okazję spotkać. Nie wiem dlaczego autorka postanowiła zrobić z niej aż tak egzaltowaną osobę. Jej wewnętrzne monologi na temat przeżyć pana Piotra czy też własnego życia z czasem stały się dla mnie trudne do zniesienia. Rozumiem, że chciano podkreślić tragizm jakiś sytuacji, omówić je dokładniej, ale styl w jakim robiła to bohaterka nie podobał mi się. Było tego po prostu za dużo, z czasem trąciło to wręcz śmiesznością. Fragmenty jej rozmyśleń czytałam jak najszybciej się da. Szkoda, bo uważam, że relacja jej i pana Piotra mogła być naprawdę wzruszająca i wywołująca wiele wspaniałych emocji.

Dawno nie czułam się tak dziwnie po lekturze książki. Z jednej strony czuję do niej jakąś sympatię, podoba mi się to, że opisano życie starszego człowieka, który mieszkając sam w dużym mieście musi zmagać się z wieloma przeciwnościami i obojętnością otoczenia. Uwierzyłam w postać pana Piotra, który nie chciał się nikomu narzucać i bał się sprawiać innym problem. To typ ludzi naszych dziadków, którzy nie chcą się na nic żalić, aby nie sprawiać nam dodatkowego powodu do zmartwienia. Z drugiej zaś strony została stworzona postać kobieca, której nie polubiłam i nie mogłam się do niej przekonać. Jej wewnętrzne rozważania trąciły frazesami niczym z Coelho. Wiem, że są fani takich sentencji tutaj jednak zostało to użyte zbyt wiele razy. Bohaterka w kółko przeżywa usłyszaną historię pana Piotra, zastanawiając się jak on sobie z tym wszystkim co go w życiu spotkało poradził. Co gorsze po każdym ich spotkaniu dostajemy w kółko te same refleksje opakowane tylko w inne słowa. Niestety, ale jeżeli po kilkunastu stronach mamy wyłącznie rozmyślenia kobiety o tym, że to co usłyszała zmieniło jej życie ja, jako czytelniczka miałam po prostu już dość. A to był dopiero początek. Nie zrozumiałam również (choć może gdzieś mi to umknęło) zarysowanego wątku sąsiedztwa obojga bohaterów. Z sąsiadów zrobiono niemalże potworów, podkreślano, że pan Piotr stał się dla nich niewidoczny, jest na cenzurowanym ale nie wiem dlaczego. Miałam wrażenie, że autorka chciała stworzyć poczucie, że ta dwójka musi zmierzać się z różnymi, złymi ludźmi, bo wtedy wydźwięk ich relacji i wypowiedzianych słów będzie większy. Najlepszymi fragmentami były wspomnienia pana Piotra gdy opisywał swoje życiowe losy. Niestety tam również w pewnym momencie wdarło się moralizatorstwo, które w moim odczuciu zabiło nijako tę opowieść. Postacie przestały być autentyczne a z ich ust padały wyłącznie wielkie słowa, a jedna z nich stała się niemal coachem naszego bohatera.

Być może nie jest to po prostu typ literatury dla mnie. Z opinii wielu osób wyczytałam, że był wzruszone po lekturze tej książki. We mnie takich uczuć historia nie wywołała, ale to dlatego, że poczułam się nijako przytłoczona tymi wszystkimi rozmyśleniami. Czasami mniej znaczy więcej i myślę, że to tej historii naprawdę by pomogło.
Ocena:
× 2 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Dni naszego życia - część 1
Dni naszego życia - część 1
Małgorzata Mikos
8.4/10
Cykl: Dni naszego życia, tom 1

Podróże do przeszłości bywają bolesne, ale czasem to właśnie one najsilniej trzymają nas przy życiu... Wkrótce przekona się o tym młoda Dziewczyna, która od poznanego przypadkowo osiemdziesięciolatka ...

Komentarze

Pozostałe opinie

"Dni naszego życia" to dwa tomy pięknie napisanej historii człowieka u schyłku życia oraz dziewczyny, która postanawia wysłuchać jego zwierzeń. Przepełnione czystą, prawdziwą miłością, bólem, żałob...

Książka, w której na wstępie nie zabrakło mocnych słów. Ale jak bardzo się z nimi utożsamiam! Historia o miłości z dawnych lat, prawdziwej i jedynej, która nie trwała zbyt długo. Piotr to niesamowit...

"Dni naszego życia" Małgorzaty Mikos już od pierwszej strony pozytywnie mnie zaskoczyła. Książka zafundowała mi emocjonalny rollercoaster, chociaż muszę przyznać, że momentami lekko mnie nudziła dlate...

@ksiazkowa.gladys@ksiazkowa.gladys

Książkę przeczytałam dzięki booktour zorganizowany przez @odcieniestron. Dziękuję za wspaniałą przygodę! Jak zaczęłam czytać to się najpierw przestraszyłam, że książka jest pisana prozą zupełnie bez...