Niezwykła uczta czytelnicza - ostatnio jakieś rozpasanie czytelnicze. Z bólem w klatce piersiowej, że za szybko błądzę po kartkach bez opamiętania. Bez pogardy dla rewolucjonistów, za to z wrażliwością poety na okrucieństwo historii, które nie lubi obojętności. Obracający się z młotem na ramieniu, który przypadkiem uderzył w zabobonną Rosję. Bez krzykliwej, jaskrawej formy. Długi wstęp, długie rozwiązanie akcji i subtelny finał, który zaboli największych twardzieli mieszkających w dalekich zakątkach Syberii. Bolesna lekcja, którą nie uleczysz miłością i bratnim spojrzeniem na twardą rzeczywistość. Zasłużone nagrody i zasłużona klasyka warta ceny ryzyka, by przebrnąć przez mgliste rozdziały, które rozwadniają fabułę, co spuszczają z tonu. Wyraziste sylwetki postaci, rewolucja październikowa, która niczym taran rozbija garnizon myślicieli. Dramatyczna pożoga serc niezdolna do pogodzenia. Krytyka skłóconej ludzkości, która w chwili zagrożenia nie potrafi się pojednać. Wszyscy jesteśmy ofiarami zmian w systemie, jesteśmy skazani na historię, która nie znosi próżni. Wybitna proza ze snajperskim karabinem wymierza w nasze powykręcane bebechy. Strach przed jutrem, strach przed zmianą - tylko Doktor Żywago zmęczony hucpą polityczną stoi równo na nogach, ale nawet on nie uniknie tej kuli z drugiego kąta budynku.