Niektóre książki są naprawdę magiczne, nie sposób określić tego inaczej, są autorzy, którzy potrafią stworzyć metafizyczną atmosferę, której czytelnik nie potrafi się oprzeć. Nie zdarza się to może bardzo często ale gdy trafimy ma taką perełkę, jej czar pozostaje z nami na długo. Tak było u mnie w przypadku Majgull Axelsson, pisarkę odkryłam w zasadzie przypadkowo, "Dom Augusty" wyciągnęłam z jakiegoś koszyka promocji… Muszę przyznać, że to była miłość od pierwszych linijek. Oczarowała mnie. Potem już uzupełniłam bibliotekę i przyznam Wam, że ten zachwyt trwa ☺️ Najbardziej znaną powieścią tej autorki jest chyba "Kwietniowa czarownica". Wszystkie utwory mają niesamowity dar tworzenia niepowtarzalnej atmosfery, łączy je ten specyficzny styl, jakby baśniowa aura, która czyni twórczość Axelsson możliwą do udźwignięcia – bo jej proza opowiada o dosyć szarej rzeczywistości. Jest to świat trudnych pytań, niepokojący i daleki od idylli, to podróż przez zimne rejony ludzkiej słabości, ułomności i trosk.
"Dom Augusty" to opowieść o kilku pokoleniach kobiet zamieszkujących tytułowy stary dom stojący na skraju miasteczka, to on jest tu świadkiem poszukiwania prawdziwego uczucia oraz walki o niezależność i samodzielność, jest obserwatorem
cierpienia, lęku, tajemnic, krzywd i nielicznych gestów miłości w kolejnych generacjach reprezentowanych przez Augustę, Alicję i Andżelikę.
Bohaterki Axelsson są zagubione, wszystkie szukają akceptacji, zrozumienia, nie najlepiej radzą sobie ze swoim życiem, wpadając kolejno w podobne schematy…
To proza pełna bólu, niedoboru miłości, odczytuje ją jako powieść o ogromnej samotności, możliwej nawet w wielopokoleniowym domu. Tutaj nikt tak naprawdę nikogo nie zna, wszyscy funkcjonują przywdziewając maski. Jak mówi autorka w przypadku Alicji, wnuczki Augusty, " jest dobrze przebrana", każdy odgrywa swoją rolę.
Brak tu ciepła, brak elementarnej szczerości, brak współczucia i empatii.
A jednak świat Axelsson uwodzi jakby zupełnie na przekór, wbrew temu chłodowi. Powieść jest baśniowa i zimna zarazem, fantastyczne akcenty wkraczają w najbardziej ponure elementy rzeczywistości. Mnie zaczarowała…