Zamieszczone w jednej książce dwie nowele Huberta Klimko-Dobrzanieckiego "Dom Róży" i "Krýsuvik" to narracyjne spotkanie dwóch szczególnych losów: polskiego obieżyświata, który błąkając się niczym wolterowski Kandyd, osiada w końcu na islandzkich hiperborejach, oraz niewidomej od urodzenia Islandki.
"Dom Róży" to przejmująca, bardzo osobista opowieść o starości i umieraniu w jednym w najbogatszych krajów świata. Hubert Klimko-Dobrzaniecki w najprostszy z możliwych sposób opisuje swoje życie. Ale opisuje je w sposób na tyle skupiony, czuły, uważny, że reportaż o pracy w islandzkim domu starców przeradza się w świetną literaturę. Sceny z dom starców godne są Goi lub Boscha, a Islandia jako skondensowany obraz zachodu poraża. Dom starców w książce Huberta Klimko-Dobrzanieckiego to wstrząsająca metafora, to wizja przyszłości naszej zjednoczonej Europy, zanim ostatecznie zapadnie się w otchłań.
"Krýsuvik" to prosta i szlachetna północna ballada o budowaniu domu, założeniu rodziny i Losie, który niweczy ludzkie dążenie do szczęścia.