Powtarzające się żarciki przestały bawić. Seria ze zmienną satysfakcją. Raz udanie, by wtórnie uderzyć suchym tekstem, jaki to ohydny zboczeniec z kolegi, który nie ma sprośnych myśli, ani grama ze świntuszka! Dopowiadanie czegoś, co nie istnieje - irytujące, bo nagminnie stosowane w wielu kompozycjach. Nagatoro męczy, dręczy i pozuje na milutką dziewczynę. Tymczasem jest nieogarnięta, niezdecydowana oraz emocjonalnie pusta jak kij od szczotki. Znajomość prowadzi donikąd, a prezesowa klubu sztuki to jeszcze większa ,,suka'', która wystawia nagie ciało na płótnie, bo trzeba czcić ciało - poruszające, jak telenowela! Autor od hentai - czego oczekiwać w zamian, jeśli nie płytkich postaci. Żeby to była satyra na wystawy kulturowe - byłoby znośnie. Komedia, która rozczarowuje konstrukcją zdarzeń. Humor kręci się, jak w kołowrotku.