Czy w książce na 400 stronach da się zawrzeć 300 lat i losy 7 pokoleń? Tak!
„Droga do domu” to właśnie taka ekspresowa afrykańsko- amerykańska saga. Zresztą nie jestem pewna, czy posługiwanie się słowem „saga” nie jest nadużyciem.
To dzieje dwóch przyrodnich sióstr z Czarnego Lądu, które się nie znają: Effii i Esi oraz losy 6 pokoleń ich potomków. Opowieść zaczyna się w XVIII wieku i doprowadza czytelnika do XXI wieku. Z Ghany przez Amerykę Południową po Stany Zjednoczone.
Każdemu kolejnemu pokoleniu ( jednemu jej przedstawicielowi) poświęcony jest krótki rozdział, a bohaterowie historią swojego życia przydają ludzkiego wymiaru wydarzeniom historycznym i zjawiskom związanym z niewolnictwem. Począwszy od wyłapywania wolnych ludzi na czarnym kontynencie, poprzez ich sprzedaż, wysyłkę do Ameryki, wykorzystywanie w kopalniach i na plantacjach, wojnę secesyjną, oficjalny koniec niewolnictwa, migracje, aż po dzisiejsze problemy, takie jak rasizm, segregacja rasowa, czy kłopoty z wprowadzaniem praw obywatelskich, wykluczenie, narkomania. Z drugiej zaś strony na szali położone są długotrwałe skutki kolonizacji Afryki i handlu ludźmi.
Początkowe obszerniejsze rozdziały pozwalały zaprzyjaźnić się z Effią i Esi, w kolejnych pokoleniach jest to trudniejsze. Rozdziały, a właściwie oddzielne powieści o ich 12 potomkach ( po 6 na każdą z sióstr ) stają się coraz krótsze, ale nie przeszkadzało mi to w lekturze. Taka była widać koncepcja autorki, by czytelnik przejął się opisywanym zjawiskiem, a nie przywiązywał do bohatera.
Nie mogę napisać, że powieść przeczytałam z przyjemnością, bo nie mam sadystycznych skłonności, a tyle w książce brutalności, przemocy, bólu, nieszczęścia, beznadziei i ludzkich tragedii. Ale przeczytałam z przejęciem i poruszeniem, bo niby zdawałam sobie sprawę z tego, z czym się wiąże niewolnictwo - jeden z większych wrzodów na sumieniu ludzkości, ale na wiele aspektów otwarły mi się oczy.
Obok trudnego tematu i przerażających scen, nie brak w powieści pięknych opisów egzotycznej Ghany i całego Złotego Wybrzeża, dżungli, plaż, oceanu, nie brak wzruszeń, a niektóre historie niosą nadzieję. Autorka pisze pięknym językiem, lekkim piórem i ma taki dryg do gawędzenia, że sądzę, iż każdemu z bohaterów mogłaby poświęcić oddzielny tom. Ale zawarła całą opowieść na 400 stronicach i też jestem zadowolona. Sądzę, że może nie przypaść do gustu miłośnikom tradycyjnych wielopokoleniowych sag, ale spodoba się czytelnikom, którzy na historię świata i jakiegoś jej aspektu lubią spojrzeć przekrojowo i przyczynowo - skutkowo. Dla mnie świetna powieść.