Errarum humane est
Wielcy Polegli czyli niedoczytane czytadła
Fantastyka patosu, wydumania i napuszenia
Science-Fiction: moje "oświecenie" i powrót na łono gatunku
Zaśpiewam: "Ja wiedziałem, że tak będzie...acha!" Poległem na samym początku. Te same klimaty, te same postacie, znów gadka o przepowiedniach, mesjanizmie, legendzie Muad'diba, Bene Gesserit, przednarodzonych i ich wizjach, złych duchach a przede wszystkim znowu oklepany standard "wielkiego spisku" na władcach Arrakis. Tym razem naprawdę się zawiodłem a czytając zajawki kolejnych trzech części złapałem się za głowę, bo fabuły powielają te same klisze co następny tom (wszechwładny imperator-spisek-spisek-spisek...). Spodziewałem się dużo innego obrotu akcji oraz jakiejkolwiek akcji w ogóle. Ile wytrzymać można fabuły opartej stricte na dialogach o eugenicznych planach, wieszczych transach, "fintach" w "fintach" oraz innych pseudofilozoficznych bredniach. Cóż, "Diuna" powinna być dylogią, niestety nie jest. Pierwszy tom to majstersztyk, resztę z powodzeniem można sobie darować, bo lektura przypomina jazdę na tej samej karuzeli przez kilka godzin. Rzyganie murowane!