Tak sobie myślę, że chcąc zrozumieć Dalego, trzeba być mocno otwartym na surrealizm. Dla mnie, to co eksponuje w swojej sztuce, jest spójne z tym, o czym i jak pisze przedstawiając swoją osobę, myśl i życiową filozofię.
W obrazach surrealistów można się dopatrzeć praktycznie wszystkiego. Jest tam plan pierwszy, ale i bogate tło, gdzie czasem oba plany doskonale się uzupełniają, a innym razem (wystarczy spojrzeć z innej perspektywy) dostarczają mylnego wrażenie - bo czy aby na pewno, to co postrzegamy za dalszy plan jest nim w istocie? Tak samo, gdy czytamy wynurzenia Salvadora. Czy możemy jednoznacznie stwierdzić, że to wszystko są realne odczucia malarza, który po prostu chce podzielić się z innymi swoimi rozterkami i planami twórczymi, czy tez specjalna kreacja geniusza idealnie współgrająca z jego pracami? Tego raczej nigdy nie odkryjemy.
Gdyby Dali był jak większość ludzkiej populacji, to nie byłby twórcą. Wiem, mniej więcej, jak wygląda świat odbierany przez osoby tworzące. I mimo wieloletniej przyjaźni z pisarzem, mam bolesną świadomość, iż nigdy jego świat nie będzie moim, bo przy moim realnym postrzeganiu życia gubi się jego wyobraźnia. A kim byłby pisarz albo malarz bez bogatej wyobraźni, szerokich twórczych horyzontów i gotowości na wychodzenie poza znane ramy, by powstało coś co zaciekawi odbiorcę?
A czy Dali nie był geniuszem? Zaistniał w naszej świadomości na długo przez swoją śmiercią. Jego ekscentryczność odbiła się echem na całym świecie już jakieś pół wieku temu. A ilu artystów przed nim i po nim może pochwalić się takim sukcesem za życia? Dali nie zamierzał czekać na sławę i honory po śmierci. Na szczęście nie bał się żyć wedle własnych reguł. Był oryginałem tak jako twórca obrazów, publicznych wystąpień, jak i preferowanych przekonań i głoszonej filozofii. Sam stworzył fenomen Dalego. I albo go pokochamy albo odrzucimy, ale to nie przeszkodzi w dalszym życiu szaleństwa i prac tego artysty.
*Dziennik z aneksami.