,, Zasady NIE są po to, aby je łamać! Przełamywać można co najwyżej pierwsze lody lub własne bariery".
Książka jest napewno lekką obyczajówką. Ona nie ma na celu zachwycania się piękną historią o miłości, tylko chce nam wdrążyć ostrożność na każdym kroku. Za pomocą jednej z bohaterek ukazuje nam szkody, jakie może wyrządzić nam zaufanie nieznajomym. Zwykle potencjalny bukiet pięknych róż całkowicie odwraca naszą uwagę od złodzieja. Robienie zdjęć w niedozwolonych miejscach również może stanowić pewne zagrożenie dla innych. To tylko dwie rzeczy, które przytoczyłam, a jest ich dużo więcej.
Od samego początku opowieści przeplatają się kwiaty. Bohaterka zna ich całe mnóstwo i potrafi dopasować je do odpowiednich sytuacji. Ma bardzo dobre i miękkie serce, które nie pozwala jej krzywdzić tych roślin.
,, Mężczyzna wrzuca bukiet do kosza. Robi mi się żal. Żal kwiatów. Zerkam, czy nikt nie patrzy, i wyjmuję bukiet, przyspieszając kroku, jakbym coś ukradła"
Bywały tutaj momenty, kiedy byłam bardzo wzruszona. Ta jej miłość do roślin była naprawdę magiczna. Jakby uważała je za osoby żywe, które również mają uczucia. Pielęgnowała je jak najlepszego kochanka, do którego nie miała szczęścia. Poprzez swoją wrażliwość ciężko jej było spotkać kogoś wyjątkowego. Na szczęście miała przyjaciółkę, którą szanowała ze wzajemnością.
Jeśli oczekujecie tutaj historii pełnej miłości, to ją i znajdziecie i nie znajdziecie. Cała bowiem miłość jest tu przelana w kier...