Kolejna wielka przygoda piątki rodzeństwa, które czytelnicy poznali z książki "Pięcioro dzieci i coś". A zaczęło się to wszystko, kiedy Piąty Listopada był już prawie za pasem i w czyimś sercu - zdaje się Roberta - zrodziła się wątpliwość co do gatunku fajerwerków przygotowanych na uroczystość rocznicy Spisku Prochowego. - Są bardzo liche - powiedział ten ktoś ( prawie na pewno Robert) - i jeżeli w ogóle nie wystrzelą, to mali Prosserowie z przeciwka dopiero będą się z nas nabijać.