Jeżeli szukacie książki na miarę „Promyczka” to „First Love” jest dla was.
Pełna emocji, zabawy i korzystania z życia. Taka jest właśnie ta opowieść. Jednocześnie zawiera w sobie tyle bólu, że ledwo byłam w stanie czytać ostatnie strony.
Robinson i Axi to nastolatkowie po przejściach, ale ich historia jest o wiele tragiczniejsza niż nam się wydaje po kilkunastu, czy kilkudziesięciu stronach. Robinson jest uosobieniem chodzącego ideału, kocha szybką jazdę, ryzyko, franka gitarze i śpiewa. Gdy doszłam do momentu, gdy już wiedziałam jaki będzie koniec z całych sił starałam się go znienawidzić, jednak tak się nie da. Ta dwójka wyruszyła w wielką wyprawę kradzionymi samochodami, mieszkali w hostelach, polach namiotowych i pięciogwiazdkowych hotelach. Ich opowieść jest piękna i tragiczna. Koniec mnie rozwalił na kawałeczki i wiem, że będę się długo po tym zbierać. To jest piękna historia, która nauczy nas, że trzeba z życia korzystać chwilą. Bez względu ma wszystko.