"Gideon z Dziewiątego" to bardzo specyficzna powieść o nekromantach w kosmosie. Ten tytuł zaintrygował mnie już na zagranicznych book mediach i jak tylko zobaczyłam polską zapowiedź, to chciałam go poznać 😁
Główna bohaterka, tytułowa Gideon, to osobliwy charakter, myślę, że nie w każdym wzbudzi sympatię. Bywa porywcza i zadziorna, trochę nieokrzesana, ale ja ją polubiłam i szczerze jej kibicowałam 😁 jej wielką pasją jest walka mieczem, a na kartach tej powieści zostaje przymuszona do pójścia na pewien ryzykowny układ.
Jej towarzyszka i jednocześnie nemesis to nekromantka Harrow, również mi się spodobała. Jest trochę sztywna i bardzo ambitna. Z dużym zainteresowaniem śledziłam ich losy.
To, co bardzo polubiłam w tej powieści, to mroczny klimat, nieco duszny, tajemniczy i krwawy 😁
Fabularnie książka mnie nie zachwyciła, ale podobała mi się, dobrze się przy niej bawiłam i jestem ciekawa kontynuacji. Bywa chaotyczna i czasem przesadnie zagadkowa, ale dzięki temu wyraźniej wybrzmiewa tajemniczy klimat całości.
Bohaterów dalszoplanowych jest bardzo dużo i prawdę mówiąc nie każdy okazał się dla mnie szczególny. Przez większość powieści część mi się myliła i trudno mi było spamiętać kto pochodzi z jakiej planety 😅
W powieści w główne miejsce akcji przybywa 8 par nekromantów i ich kawalerów, więc nagle w jednym miejscu zaroiło się sporo podobnych postaci o zbliżonych celach. Mam wrażenie, że to wprawiało mnie w największe zakłopotanie i zawirowanie, ale nie była to jakaś znacząca wada.
Ciężko mi wskazać większe wady, a zalety w postaci świetnego klimatu i angażującej głównej dwójki postaci zapewniły mi bardzo dobrą przygodę. Lubię brutalne i mroczne opowieści, więc śmiało mogę stwierdzić, że mi się podobało i czekam na więcej 😃
Jeśli lubicie zagadki, tajemnice, krwawe rytuały i burzliwe przeżycia bohaterów to może to być książka dla Was 😁