Poznań, to miasto przygarnęło mnie do siebie. Zależnie od kaprysu to gnało ulicami do utraty tchu, skręcając kiszki z głodu, to niby ostatni sadysta odsłaniało przed młodocianymi oczyma dzieje grzechu...
Tą razą* wziąłem się za pamiętnik poznańskiej juchty, w dodatku kobiecej odmiany. Niemra o buntowniczym charakterze, pełnym zwady. Mimo że bieda zaglądała, a nawet zadomowiła się w żołądku, serce poz...