Książka moja jest owocem romantycznej młodzieńczej fascynacji Heideggerem i dojrzałego głębokiego rozczarowania jego myślą. Nieautentyczność, degeneracja i bezświecie to słowa-klucze, za pomocą których reinterpretuję całe jego dzieło. Poddany genetycznym zabiegom antymetafizyczny Heidegger — prekursor Sartre'a i egzystencjalizmu — przemienia się w statecznego metafizycznego neoplatonika. Niejako pobocznym efektem Heideggerowskich analiz degeneracji bycia i jego pasterza — człowieka, jest ontologiczna ksenofobia, która Obcego i Innego rozpuszcza w kategoriach bezosobowego Się i opinii publicznej. Adorno raczej przesadza twierdząc, że heroldowie posługujący się wypracowanym przez Heideggera, a także (!) Rilkego żargonem autentyczności położyli podwaliny Trzeciej Rzeszy. Inaczej ma się sprawa ze wzgardzonym po 1933 roku przez Heideggera jego starym nauczycielem — Husserlem. Ziarno zasiane przez Husserla w Medytacjach kartezjańskich daje dzisiaj plon w postaci ksenologii — nauki o Obcym, która przygotowuje grunt pod otwarte i tolerancyjne społeczeństwa trzeciego tysiąclecia.