„Iceman. Historia mordercy” jest książką wstrząsającą, ponieważ przedstawia obraz człowieka, który przez lata doskonale się kamuflował, uchodził za przykładnego obywatela, a był bezwzględnym seryjnym mordercą, który potrafił zabić tylko dlatego, że ktoś na niego krzywo spojrzał, albo zajechał mu drogę. Niezwykle trudno było go zdemaskować, ponieważ zabijał w urozmaicony sposób i potrafił skutecznie mylić funkcjonariuszy, ale dzięki detektywowi z New Jersey Dominikowi Polifrone, nawiasem mówiąc jest on jednym z głównych bohaterów książki, któremu udało się przeniknąć do struktur mafii i zaprzyjaźnić z Kuklińskim, schwytano go i osadzono. Publikacja Anthony'ego Bruno pod wieloma względami jest wyjątkowa i co więcej nie jest fikcją, dlatego czyta się ją z niedowierzaniem i lękiem, ponieważ ktoś taki jak Kukliński może żyć obok nas, wiem, że Polska na szczęście uboga jest w seryjnych zabójców, ale w naszym niewielkim świecie nie brakuje psychopatów. Cytuję "Znany psychiatra badający morderców, dr Patric Dietz, scharakteryzował Kuklinskiego jako socjopatę o cechach paranoidalnych. Te dotykające 1-3 proc. populacji zaburzenia osobowości niezwykle rzadko występują jednocześnie. W przypadku "Ice Mana" nałożyły się one w dodatku na negatywne wzorce wyniesione z domu". Do tej pory działania „Ice Mana” są obiektem badań kryminologów, więc jeśli chcecie, chociaż odrobinę, poznać życiorys i osobowość Kuklińskiego, to bardzo zachęcam do lektury książki Anthony'ego Bruno.