Opinia na temat książki Immunitet

Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo tęskniłam za ciętym dowcipem Chyłki, sprawami tak niemożebnie skomplikowanymi, że na końcu nie potrafię przypomnieć sobie, jak się zaczęły, za akcją pędzącą na łeb na szyję w taki sposób, że nie sposób oderwać się od lektury!

Najmłodszy w historii sędzia Trybunału Konstytucyjnego zostaje publicznie oskarżony o zabójstwo człowieka, z którym nic go nie łączy. Ofiara pochodzi z innego miasta i nigdy nie spotkała swojego rzekomego oprawcy, mimo to prokuratura zaczyna zabiegać o uchylenie immunitetu. Spisek na szczytach władzy? Polityczna zemsta? A może sędzia jest winny? Oskarżony zwraca się o pomoc do znajomej ze studiów, Joanny Chyłki.

Nuda powiecie i bardziej nie możecie się mylić, w toku śledztwa prowadzonego przez Chyłkę i jej wiernego giermka Zordona, na jaw wyjdą takie smaczki, że nawet wyszczekana pani adwokat zapomni języka w gębie. Kobieta wciąż walczy z własnymi demonami: nieodpartą chęcią sięgnięcia po alkohol i bolesnymi wspomnieniami związanymi z ojcem. Jej cymelium złamało mi serce, a zakończenie sprawiło, że musiałam zbierać szczękę z podłogi.

Remigiusz Mróz: Immunitet. Chyłka tom 4