Przeczytałam, przeżyłam, ale z butów nie zostałam wyrwana;)
Tak w zasadzie historia ma potencjał. Jest dobra, jest na nią niezły pomysł ale kuleje w kilku aspektach dlatego oczywiście mam kilka zastrzeżeń. Za dużo jest tam napchane wszelakiego dobra. Walczą, latają, nie wiadomo co gdzie i jak. Jasne da się połapać ale po co tak gmatwać?
Na dodatek facetów tam bez liku. Rozumiem, że klata to dobro wszelakie, a testosteron kapiący wabi samice rodzaju ludzkiego do czytania ale czy mnogość w postaci: Azazel, Beleth, Piotruś i jeszcze stada innych. Rozumiem, w Niebie same mężczyzny, a w Piekle większość to też mężczyzny. I to same piękne nie licząc demonów :P Tak dla równowagi, żeby nie było, że wszystko takie piękne.
Piotruś... ach ten Piotruś. Taka melepeta, nie wiem dlaczego autorka tak usilnie chciała żeby Wiktoria go kochała i to do tego stopnia, że była ślepa i głucha na to że Piotruś ją robi w koncertowego osła z niejaką Moniką. Potulne ciele dwie matki ssie... A Wiki miała pod ręką jakże chętnego Beletha. Z tym że rzeczony Beleth mimo że lat ma kilka tysięcy zachowuje się jakby miał najwyżej 16 :P ma to swój urok ale ja mu swego serca nie oddałam.
A skoro już jesteśmy przy tym męskim rodzie to z polubiłam najbardziej z tej zgrai... Azazela. taki pokręcony, złodobry, machlojkarz, który wszędzie szuka zysku. Ale generalnie pozytywna postać ;) Wzbudzająca sympatię i mająca nieoczywisty charakter.
Co mi mocno przeszkadzało i co było tą wspomnianym na początku zastrzeżeniem.Wiki wraca do żywych a podobno pod żadnym pozorem NIE wolno ożywiać, NIE można i jest to w ogóle niewykonalne. Więc czemu autorka łamie swoje zasady?
Tak samo jak diablica w drugiej części ma być anielicą? DLACZEGO???
Skoro się tworzy świat i zasady to czemu się ich nie trzyma? Rozumiem - seria - będzie więcej kaski. No ale litości. Nie lubię takich nieścisłości i przekombinowania. Zwłaszcza pójścia na przekór sobie. Po co pisać o czymś i powtarzać to by potem ten fakt ignorować?
Książkę czytałam dawno temu i mimo posiadania kontynuacji nie ciągnie mnie. Może kiedyś, może jeszcze za jakiś czas. Bo romansowo wkurza, bo bohaterka dziwna. Jedynie dla Azazela bym mogła. I może dla niego właśnie sięgnę, ale nie teraz. Nie pali się.