Opinia na temat książki Kapitularz Diuną

Jak dobrze, że to już koniec!

„Kapitularz Diuną” jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniej części. Zakon Bene Gesserit ukrywa się przed Dostojnymi Matronami i śni o przejęciu władzy nad światem. Matka przełożona Darwi Odrade wyhodowała gholę własnego ojca, który był wspaniałym wojownikiem i ma pomóc jej w walce z Dostojnymi Matronami. Gdzieś tam pałęta się też ghola Duncana Idaho, jak zresztą w poprzednich częściach. Ogólnie flaki z olejem.

Próbowałam znaleźć odpowiedź, co mnie tak zraziło do kolejnych odsłon tej historii, skoro pierwsza część trafiła do moich ulubionych. Politykę i filozofowanie jeszcze jakoś bym zniosła. Imprint seksualny wzbudził moją niechęć swoim prostactwem. Ale tak naprawdę gwoździem do trumny (który tutaj to by się akurat przydał) był cały ten pomysł z tworzeniem gholi w tleilaxańskich kadziach. Ja wiem, że to jest fantastyka, ale uważam, że pewnych granic się nie przekracza, że powinny być jednak jakieś zasady. Zmartwychwstawanie (wielokrotne!) uważam za złamanie takiej podstawowej zasady, co mnie przez cały ten cykl uwierało jak kamień w bucie. Amen.