Opinia na temat książki Kokainowa księżniczka

Życie Natalii nie rozpieszczało od najmłodszych lat. Wychowywała się bez rodziców, którzy byli za granicą, przebywała pod opieka dziadków. Mimo tego nie poddawała się pędziła do przodu. Przeżywała wzloty i upadki, po rozstaniu z toksycznym partnerem postanowiła coś zmienić. Spakowała się i wyjechała nad morze. I jakie było moje zdziwienie, gdy po przyjeździe od razu bach i nowy partner, nowa praca w klubie, życie na pełnych obrotach. Seks, alkohol, kokaina czy tak wygląda szczęście?

Kiedy sięgałam po tę książkę okładka wpadła mi w oko, a opis mnie zaciekawił. Byłam bardzo ciekawa tej historii.
A kiedy skończyłam czytać tę książkę słowo Hmmm… towarzyszyło mi przez pewien czas, co ja mam napisać, jak ubrać to wszystko w słowa? Sama nie wiedziałam.

"Kokainowa księżniczka" jest debiutem autorki. Początek historii zapowiadał się obiecująco, nawet wkręciłam się w historię, czytałam z zaciekawieniem, jednak czym dalej tym było ciemniej. Myślałam, że historia Natalii to będzie ciekawy, lekki erotyk, a tu dostaje porno, jazda bez trzymanki. Pewnymi momentami byłam zniesmaczona, otwierałam szeroko oczy ze zdziwienia, co tu się dzieje. Jak dla mnie większa część książki opierała się wyłącznie na opisach scen seksu. Zabrakło mi jakichkolwiek uczuć, emocji, akcji, dreszczyku niewiadomej. Nie było żadnej miłości, ani przyjaźni. Kobieta nie wiedziała co ma zrobić ze swoim życiem, na początku nie miała lekko. Chłopak, który podnosi na nią rękę. Nie miała oparcia w nikim, nie miała na kogo liczyć. Moim zdaniem zagubiła się i to bardzo, wkręciła się w życie, które sama nie wiem czy dawało jej szczęście czy tylko zapomnienie, ale czy wyszło jej to na dobre?
Musicie sami się przekonać, przeczytajcie i wyróbcie sobie swoje własne zdanie o bohaterach i książce.