„Krew w piach” jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością pani Katarzyny Bondy. Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie było nam po drodze. Do przeczytania jej najnowszej książki chyba najbardziej skusiło mnie to, że jest ona na faktach autentycznych.
Z Krwawym Tulipanem spotkałam się już w podcastach kryminalnych i artykułach. Niespotykane jest to co zrobił. Jak to możliwe, że przez tyle czasu nikt o nic go nie podejrzewał? Jak udawało mu się prowadzić jednocześnie kilka czy nawet kilkanaście romansów, które trwały LATAMI?! Dobrze, że w końcu udało się przerwać jego okropny proceder. Ile kobiet straciło majątki, a nawet życie? To wie tylko Krwawy Tulipan.
Czapki z głów dla pani Bondy za ogrom pracy i dogłębny resarch tej sprawy. Dzięki niej poznajemy dokładnie postać Adama Szulca, który jest wzorowany na osobie Krwawego Tulipana. Jego działania, a także sposoby jak motał kobiety. Na zdrobnienie „skarba” którego używał będę miała chyba alergię do końca życia. Powieść „Krew w piach” jest niezwykle wciągająca, mroczna. Dość mocno skacze w przestrzeniach czasowych i bohaterach, trzeba się dobrze skupić, żeby się nie pogubić. Ja czasem musiałam się wracać, żeby złapać wątek. Warto zwrócić uwagę na postać młodej dziennikarki. Kto wie, może gdyby nie jej upór to historia Krwawego Tulipana miałaby zupełnie inne zakończenie…
Książkę zdecydowanie warto przeczytać, nie jestem w stanie zrozumieć jego fenomenu i jak to możliwe, że dokonał tego czego dokonał z taką łatwością… Ale kto wie co by było, gdybym była na miejscu którejś z tych kobiet..? Historia opisana w tej książce mocno mną wstrząsnęła i z pewnością pozostanie ze mną na dłużej.