Potrzebujecie czasem odtrutki na książki podszyte aferami? Książki pełne niesmacznego erotyzmu? I wiary, że relacje damsko-męskie można pokazać inaczej?
A więc śpieszę donieść, że znalazłam taką odtrutkę dla siebie.
„Kropla błękitu” Denise Hunter to druga część serii „Pensjonat Bluebell” i moje pierwsze spotkanie z piórem Denise Hunter. To książka piękna, malownicza i dająca oddech. To opowieść, którą niespiesznie czytałam, rozkoszując się faktem, że rozlewała w mym sercu spokój.
Mia Emerson to wschodząca hollywoodzka gwiazda, której blask fleszy nie jest obcy, a Levi Bennett jest właścicielem cichego pensjonatu w malowniczym zakątku Karoliny Północnej. Dwa różne światy, dwa różne charaktery, dwie różne (trudne) przeszłości.
Ta książka urzeka paletą emocji, próbami przezwyciężania trudności i wiarą w opiekuńczego Boga.
Autorka porusza ważny temat ludzkiej wiary w przekaz w mediach, tworzenia nieprawdziwych historii w oparciu o kilka zdjęć oraz brutalną walkę celebrytów o uwagę „fanów”. W takich okolicznościach wyznaczenie granic własnej prywatności i otwierania się na drugiego człowieka pomimo lęku przed zdradą jest niezwykle trudne. Jednak zawsze jest nadzieja na spotkanie choć jednej wyjątkowej osoby, dla której nie jest się gwiazdą, lecz człowiekiem.
To też opowieść o brzemieniu odpowiedzialności, o poświęceniu własnych ambicji w imię… usłyszanej na łożu śmierci prośby. Ta książka stawia też pytania: Jak bardzo troszcząc się o młodsze rodzeństwo, można ingerować w ich życie, w ich decyzje i w ich wybory? I czy realizując czyjeś pragnienia, można odnaleźć szczęście i odważyć się na miłość?
Gorąco polecam tę opowieść, która przedstawia losy bohaterów, których się lubi i którym się kibicuje. A wątek poszukiwania tajemniczego niebieskiego diamentu jest cudownym dodatkiem do opowieści o ludzkich relacjach i złożonych emocjach.
Za egzemplarz i wspaniałą dawkę spokoju serdecznie dziękuję Wydawnictwo Dreams.