Pierwsze moje spotkanie z twórczością Denis Hunter okazało się bardzo udane. Kropla błękitu to bardzo przyjemna, ciepła, wzruszająca opowieść o miłości, ale niełatwej.
Spotykają się ze sobą dwa światy. Ona aktorka, gwiazda filmowa, na którą w każdym miejscu czyhają paparazzi, on chłopak, który prowadzi wraz z siostrami rodzinny interes, jest właścicielem pensjonatu. Czy takie uczucie ma możliwość przetrwać?
Nie ukrywam, że najciekawszym motywem był zaginiony naszyjnik, rodzinna pamiątka. Żałowałam, że tak mało miejsca autorka poświęciła na opisy poszukiwań i odkrywanie innych wspomnień. Sama uwielbiam przeglądać stare zdjęcia, zapiski, pamiętniki moich dziadków, czy pradziadków. Można się wtedy cofnąć w czasie, powspominać, poznać życie przodków, zatopić się w swoich myślach, poznać własne korzenie.
W tej opowieści jednym z najważniejszych wątków była miłość. Uczucie tak nam potrzebne, powodujące uśmiech na każdej twarzy, poczucie bezpieczeństwa, bycia potrzebnym i wartościowym. Została ona ukazana z kilku perspektyw.
Miłość utracona, kiedy dziecko zostaje porzucone przez rodzica, czuje wielką pustkę w sercu i przekłada się to na okazywanie uczuć i emocji w dorosłym życiu. Nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak taka mała istota musiała czuć się pokrzywdzona, przecież miłość rodzicielska i wsparcie powoduje, że dzieci rozprostowują swoją skrzydła i są rządni poznawania świata.
Miłość fałszywa, na pokaz, po to aby osiągnąć jakiś cel i wiadomo, że takie uczucie nie ma racji bytu, człowiek staje się wtedy nieszczęśliwy, a w życiu brakuje ekscytacji, szczerości, promieni radości.
Miłość prawdziwa, do której wszyscy dążymy i marzymy o tym, aby zagościła w naszym sercu. Choć niekiedy nie jest ona łatwa i po drodze napotyka na wiele trudności, to tylko taka jest najszczersza, najpiękniejsza . Właśnie taka spotkała Leviego i Miye.
Na ten czas spokoju i wytchnienia to będzie znakomita lektura.