Pytanie, które Rita zadała matce na spacerze, wskazując rączką billboard, brzmiało: „Mamo, dlaczego ta pani jest goła?”.
I dziś nikt już nie pamięta, czy pełne piersi upchnięte w ciasnym staniczku i pośladki w wyciętych figach były reklamą orzeszków ziemnych, masła ziołowego, salonu lakiernictwa samochodowego czy podręcznego ciśnieniomierza najnowszej generacji, wszyscy za to pamiętają pytanie małej dziewczynki. Krok milowy. Bo, jak później opowiadała sama Rita, właśnie wtedy przejrzała na oczy. A to z kolei doprowadziło do powstania Ruchu. Nadeszło przebudzenie z trwającego od dawien dawna głębokiego, poniżającego letargu. Symboliczny początek rewolucji.
W bliskiej przyszłości dochodzi do radykalnych zmian społecznych dzięki Ruchowi. To koniec reguł ciemnoczasu. Nastaje jasnoczas: zakazuje się myślenia o kobietach wyłącznie przez pryzmat ich wyglądu czy młodości ciała. Specjalne Instytucje poprawcze wychowują mężczyzn na światłych obywateli z penisem o wartości IQ powyżej 130!
Věra, pracownica Instytucji, uczestniczy w tej walce o lepszy świat. Oddana założeniom Ruchu, przeprowadza swoich klientów przez kolejne fazy terapii, która ma ich uodpornić na „absolutnie wszystko, co czyni z kobiety, z jakiejkolwiek części jej ciała, narzędzie do bezdusznego zaspokajania prymitywnej żądzy”. Działaczki muszą też użerać się z opozycją zwaną Gwardią Męskości i uświadamiać uparte kobiety, które nie chcą przyjąć faktu, że moda wyszła z mody, a makijaż to wstydliwy przeżytek. Pracy jest w bród...
Gorzka dystopia? Dowcipna prowokacja? Literatura zaangażowana? Zdecydujcie sami. Petra Hůlová, czeska specjalistka od literackich skandali i językowych wygibasów, jak zwykle zadbała o to, by nikomu podczas lektury nie było zbyt wygodnie.