Dziwna książka. Początek strasznie zagmatwany, ciężko się zorientować, kto jest kim, o co w ogóle chodzi, ani kiedy rozgrywają się wydarzenia. Potem na scenę wkracza prywatny detektyw prowadzący śledztwo w sprawie śmierci kolegi z liceum. Niestety to śledztwo jakieś takie bez polotu, momentami wręcz absurdalne, naciągane i infantylne. Dopiero zakończenie daje odpowiedzi na większość zagwozdek z początkowej fazy książki. I tutaj robi się dość poważnie. Mamy tu rozliczanie przeszłości. Dostajemy też odpowiedź na to, ile warta jest przyjaźń i za co jesteśmy ją w stanie sprzedać.
Niby książka należy do serii "kryminalna Łódź", ale miasto nie odgrywa tu właściwie żadnej roli. Akcja równie dobrze może dziać się w każdym innym. No i kryminał to też raczej z tych słabszych. Książka króciutka, ledwie 250 stron, a miałem momenty, że mnie nużyła i zwłaszcza w początkowej fazie ciężko się ją czytało. Nie ratują jej też piękne zdania z wieloma ozdobnikami i wyszukanym słownictwem, które momentami jakoś mi zupełnie nie pasowało.
Liczę, że seria będzie się rozwijać i otrzymamy w niej jeszcze wiele dobrych kryminałów z moim miastem w tle.