"Było to wiosną 2000 roku i wszystko, co przeżywałem w Pradze, było po raz pierwszy."
Dwaj portretów malarze słynęli przed laty:
Piotr dobry, a ubogi, Jan zły, a bogaty.
Piotr malował wybornie, a głód go uciskał,
Jan mało i źle robił, więcej jednak zyskał.
Dlaczegóż los tak różny mieli ci malarze?
Piotr malował podobne, Jan piękniejsze twarze.
(Ignacy Krasicki - Malarze)
Pozycja przede wszystkim dla początkujących czechofilów - dla zaawansowanych będą to raczej odgrzewane kotlety. Większość książeczki stanowią drukowane w GW felietony, wprowadzające kolejnych 17 pozycji (wybrane przez Szczygła perełki czeskiej literatury z ich ekranizacjami na DVD) w czeskiej serii Agory. Pozostałe 3 felietony to dość pobieżnie potraktowane - ale to już ma do siebie forma felietonu - dywagacje na temat kultowej dla Czechów postaci Járy Cimrmana, tłumaczki Věry Saudkové, siostrzenicy Franza Kafki oraz poety Ivana Martina Jirousa. Przy tych ostatnich zwątpiłem nieco w autora jako reportera. Bo co to za reporter, który chcąc porozmawiać z 90-letnią damą, proszącą go uprzejmie, by umówił się na wywiad listownie, zamiast napisać ten list, wydzwania kilkakrotnie wciąż od nowa do jej mieszkania? Reporter to czy paparazzi? Albo umawiając się z Jirousem, nie przychodzi na spotkanie? A potem spisuje z sufitu...
Byłem dotąd entuzjastą reportaży Szczygła, ale felietony mnie jakoś mało usatysfakcjonowały. Gdy się zastanawiam: dlaczego? - przychodzi mi na myśl, że jakoś więcej jest w nich Szczygła niż Czechów. Czesi lubią jego książki, bo każdy przecież lubi wyretuszowane portrety (jak u Krasickiego w bajce o malarzach), ale ponieważ jednocześnie mają dystans do siebie i nie są wobec samych siebie bezkrytyczni, na jego twórczość patrzą trochę przez palce - wiedzą, że jego miłość jest cokolwiek ślepa, więc ich wybiela. Niektórzy czescy recenzenci wprost zarzucają mu podlizywanie się. Jednak bez wątpienia Szczygieł i jego zachwycone spojrzenie na naszych południowych sąsiadów przyczyniło się do powstania czechofilstwa w Polsce (najwyższy czas!), a kto wie, może również Czechom pomoże zainteresować się Polską. Jeśli tak jest, niech autorowi nędzie za to chwała.
Najciekawsze są tu jednak znakomite, ilustrujące tomik fotografie Františka Dostala, który w 3 zdaniach streszcza całą swoją metodę twórczą: "Za pomocą aparatu łapię tylko przelotne chwile, dlatego że są one, w przeciwieństwie do wszystkich kosztownych rzeczy, najpiękniejsze na świecie. Przyglądam się na przykład mężczyźnie, który w jednej ręce trzyma laptopa [taka odmiana rzeczowników nieżywotnych, męskorzeczowych, mnie u dziennikarzy jednak razi...], w drugiej niesie arbuza [arbuz!] i chce sobie kupić gazetę. Wtedy czekam na swój moment, na to, co ten człowiek zrobi z arbuzem..." (s.12)