Jest to baśń na tle dziejowym. Autor zawarł w niej legendę o rodzie Mniszchów. Jerzy Mniszech, starosta sanocki, postanowił upolować ogromnego węża, o którym opowiadali chłopi podsanockich wsi. Zaczaił się z gromadą sług nieopodal zamkowej skarpy i tak czekał przez cały tydzień. Już chciał zrezygnować z dalszego wyczekiwania, kiedy to nocą przyśniła mu się królowa Bona, która została otruta, dla bogactw, które gromadziła przez całe życie. Nie wszystkie jej skarby padły łupem Habsburgów oraz wynajętych przez nich trucicieli. Ta część, którą królowa zdążyła ukryć, jest strzeżona przez lewiatana w zamkowej skarpie. Po tym śnie Jerzy Mniszech zadecydował, że na razie nie opuści Sanoka. Za wszelką cenę chce zabić potwora, by zdobyć trofea, a także skarby, których strzeże lewiatan. Zgodnie z baśnią konwencją chciwość i wiarołomstwo starosty sanockiego zostają ukarane, bo ze szczytów władzy musi wrócić do swojego miasta.