Tancerka obcina głowę niewiernemu kochankowi, kierowca autobusu wchodzi po rynnie do cudzego mieszkania i zasypia, w mieszkaniu skromnego kierownika sklepu milicja znajduje zamurowany skarb… Choć brzmi to jak streszczenie cyklu opowiadań kryminalnych, wydarzyło się naprawdę.
To i wiele innych szokujących, chwilami zabawnych, często wzruszających i za każdym razem zaskakujących opowieści zebrał Arkady Vaksberg w swojej książce „Łysina Lenina, wspomnienia adwokata”.
To i wiele innych szokujących, chwilami zabawnych, często wzruszających i za każdym razem zaskakujących opowieści zebrał Arkady Vaksberg w swojej książce „Łysina Lenina, wspomnienia adwokata”.
Autor – prawnik, dziennikarz i pisarz w jednej osobie, w większości opisywanych spraw brał udział osobiście broniąc oskarżonych, o innych słyszał od swoich kolegów w sądowych kuluarach.I zapewnia, że w jego książce nie ma żadnej fikcji a jedynie samo życie, które pisze historie bardziej zaskakujące niż byłby w stanie wymyślić najsprawniejszy pisarz. A przy tym pisze tak, że czytamy je z takim samym zainteresowaniem po kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu latach, bo epoki się zmieniają, ale uczucia i emocje, które kierują ludźmi i skłaniają ich do postępków wręcz niewyobrażalnych, pozostają zawsze te same.