W dobie dyskusji nad przemocą domową trafić na para-georgiański romans z motywem przemocy domowej? Oto Kathleen Cathart - porzucona przez męża córka księcia, pomaga kobietom gnębionym przez swoich mężów. Lecz nie jest to pomoc rodzaju dobre słowo czy materialny datek. Ona pomaga im uciec, zmienić tożsamość, zacząć nowe życie bez pana i władcy. Wow! Nawet "wow" do kwadratu.
Lady pomaga kolejnej udręczonej niebodze, gniewny mąż uciekinierki obiecuje obydwóm pomstę za zniewagę, gdy nieoczekiwanie w domowe pielesze powraca marnotrawny ślubny, przyjaciel od serca damskiego boksera, gotów zabiegać o względy żony. Czy może być ciekawiej? Zdaniem Milan, tak.
Jest przedmiot, jest szlif, jest forma. Powinnam więc przy lekturze grzać się niczym beton na słońcu. Niestety, mimo ciekawej struktury, opowieści brakuje spoiwa, które nadałoby tej kolorowej mozaice jednolitej faktury. Bez tego, romansidło da się zmęczyć, lecz choć ładne - nudzi i nuży