Opinia na temat książki Mamy morderstwo w Mikołajkach

@paula1456 @paula1456 · 2022-04-24 20:58:19
Przeczytane
🐱🐱🐱
Obecnie już jest tak, że wypatruję kolejnych booktourów organizowanych przez @kryminalnatalerzu z wielką niecierpliwością. W większości przypadków okazuje się, że książki, które ta dziewczyna przeznacza właśnie na tego typu akcje są po prostu świetnymi lekturami i należy o nich ciągle mówić. W przypadku “Mamy morderstwo w Mikołajkach” punktem zapalnym dodatkowo był fakt, że Martę Matyszczak już poznałam w jej poprzednim cyklu, czyli “Kryminał pod psem”. Czytałam jedynie dwa tomy z tej serii, ale i tak mogę już śmiało powiedzieć, że jestem ich ogromną fanką. Były zabawne, niekiedy trochę przerażające i bardzo wciągające, czyli miały to wszystko, czego oczekuję od komedii kryminalnych. Podobne oczekiwania miałam względem tej książki. Ale…
🐱🐱🐱
Rozalia Ginter prowadzi gabinet weterynaryjny w Mikołajkach. W życiu prywatnym ma świetnego męża (a przynajmniej za takowego uchodzi!), dwie córki, które są już w wieku nastoletnim, a więc dają nieźle popalić oraz uroczą kotkę, której nadano imię Burbur (o tym jeszcze później wspomnę). Dodatkowo musi się użerać z przemiłą teściową, która zawsze wie lepiej i uważa, że tylko ona potrafi się zatroszczyć odpowiednio o Pawełka, czyli męża Rozalii. Całe życie tej ostatniej zmienia się w ułamku sekund. Od tego momentu kobieta będzie skrywać mroczną tajemnicę, o której nie może nikomu powiedzieć. Nawet swoim bliskim. W tych samych Mikołajkach, na kładce nad kanałem nagle pojawiają się zwłoki mężczyzny. Jest to znany w okolicy hotelarz. Czy popełnił samobójstwo? A może ktoś od dawna czyhał na jego życie, na przykład taki Peter Winckler, który odwiedził Mazury w celu odnalezienia dawnych terenów swoich przodków? Paweł Ginter, zajmujący się tym śledztwem, nie potrafi się na nim skupić, bowiem wciąż przeżywa swoją osobistą tragedię. Jak dobrze, że jest Burbur, która wszystko bacznie obserwuje i nic jej nie umknie. A swoje przemyślenia na temat życia, codzienności, a przede wszystkim swoich opiekunów skrzętnie notuje w dość specyficznym pamiętniku…
🐱🐱🐱
Na początku książkę tę czytało mi się naprawdę świetnie. Można ją spokojnie zaliczyć do grupy tych, które są lekkie i od których naprawdę ciężko się oderwać. Trup pojawia się prawie że od razu, co dodatkowo kusi i intryguje czytelnika. To jasne, że byłam ciekawa, jak cała sprawa się rozwinie i jak to się zakończy.
🐱🐱🐱
Niezwykle mocno polubiłam fragmenty spisane niecną łapką Burbura. Właśnie one chyba były najzabawniejsze z całej książki. Autorce udało się w pełni oddać sposób postrzegania poszczególnych rzeczy przez kota. I zrobiła to niezwykle trafnie. Nie raz i nie dwa zaśmiewałam się do rozpuku, jadąc do pracy czy z niej wracając komunikacją miejską, a ludzie wokół mnie dość dziwnie na mnie patrzyli. Ale co tam! Najważniejsza jest przecież dobra zabawa, czyż nie? Nie potrafiłam za to tak od razu chociaż polubić Rozalii Ginter. Pomimo tego, że współczułam jej, że posiada tak okropną teściową to irytowała mnie niepomiernie. Sprawiała wrażenie kobiety, której na nikim tak naprawdę nie zależy tylko na własnym tyłku i żeby dobrze się jej siedziało. Dopiero, kiedy TA rzecz jej się przytrafiła zaczęłam jej nawet kibicować. A na koniec to już miałam ochotę pogłaskać ją delikatnie po główce.
🐱🐱🐱
Co mi się nie podobało w tej książce? Ano to do czego ta cała historia ostatecznie doprowadziła. No kurczę, mieć taki potencjał i tak go zmarnować? Nie zrozumcie mnie źle. Całościowo oceniając tę książkę to jednak mi się ona podobała. Ale rozczarowałam się tym, że autorka w ogóle, nawet w najmniejszym stopniu nie skupiła się na śledztwie w sprawie morderstwa.Tak naprawdę fabuła tej powieści skupia się na ukrywaniu wszelkich tajemnic przez Rozalię przed rodziną i jej ciągłych wpadkach. Liczyłam na to, że chociaż rozwiązanie sprawy zajmie trochę więcej, a tu spadło ono na moją głowę niczym bomba i wybuchło tuż nade mną. Był wielki huk, chwilę potrwał i w sumie tyle. Zero jakiegokolwiek zaskoczenia czy małego chociaż zdumienia.
🐱🐱🐱
Zakończenie na swój sposób miało szokować i zachęcać do sięgnięcia po drugi tom, I u mnie tak poniekąd jest. Ale z drugiej strony nie jest to takie zakończenie, które spotyka się rzadko, należy je zaliczyć raczej do tych popularniejszych.
🐱🐱🐱
Podsumowując, “Mamy morderstwo w Mikołajkach” to miała być urocza historia osadzona w przepięknym miejscu, gdzie dzieją się czasem mroczne rzeczy. I jak na początku wciąga w swe odmęty, tak później z każdą stroną ma się ochotę powiedzieć, że to nie jest wcale komedia kryminalna tylko bardziej obyczajówka. Sytuację ratują fragmenty spisane przez uroczą Burbur, czyli kotkę, która musi mieć łapę na wszystkim, bo inaczej jej dom poszedłby z dymem. Z ciekawości sięgnę po drugi tom, ale z pewnością nie będę tego robić z wypiekami na twarzy 🤭
Ocena:
Data przeczytania: 2022-04-19
Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Mamy morderstwo w Mikołajkach
Mamy morderstwo w Mikołajkach
Marta Matyszczak
6.6/10
Cykl: Kryminał z Pazurem, tom 1

Rozalia Ginter prowadzi gabinet weterynaryjny w Mikołajkach. Wiedzie w miarę szczęśliwe życie rodzinne. Aż do pewnego wieczora, który zmienia wszystko. Odtąd kobieta skrywa mroczną tajemnicę. Zwłaszc...

Komentarze

Pozostałe opinie

"Mamy morderstwo w Mikołajkach" to historia Rozalii Ginter, która prowadzi zakład weterynaryjny i pozornie szczęśliwe życie - skrywa jednak mroczny sekret, który w każdej chwili może się wydać. Jedno...

Sielskie Mikołajki na Mazurach stają się areną zbrodni.Śledztwo prowadzi lokalny komendant Paweł Ginter,a swoimi spostrzeżeniami dzieli się obserwująca wszystko kotka Burbur. Powieść Marty Matyszczak...

"Mamy morderstwo w Mikołajkach" to nowy cykl komedii kryminalnych. Tak, jak w poprzedniej serii (Kryminał pod psem), jedną z głównych ról gra tutaj "zwierzęcy" bohater, a właściwie bohaterka, bo tym ...

W Mikołajkach gruchnęła informacja o śmierci właściciela jednego z większych i lepszych hoteli. Jednak Rozalię Ginter, miejscową weterynarz nic to tak naprawdę nie obchodzi. Ma inne zmartwienia na gł...

© 2007 - 2024 nakanapie.pl