Dziś przychodzę do Was z pierwszym reportażem, jaki przeczytałam. Pewnie się zdziwicie, bo po kimś, kto czyta niemal wyłącznie kryminały i thrillery, można by się spodziewać, że true crime to kolejny odłam moich zainteresowań. Jednak tak nie było, konsekwentnie trzymałam się z dala od opisów prawdziwych zbrodni. Oczywiście tylko do czasu.
Zmieniło się to za sprawą podcastu "Zabójcze opowieści" i jego autora Michała Larka. Poświęcił on sporo odcinków sprawie Edmunda Kolanowskiego, więc sięgając po "Martwe ciała", które napisał wspólnie z Waldemarem Ciszakiem, wiedziałam doskonale czego się spodziewać, tym bardziej, że fragmenty książki pojawiały się w sezonie specjalnym.
Nie zawiodłam się, jestem pełna podziwu, że tak trudny temat udało się opisać tak lekko. Krótkie, dynamiczne rozdziały, przystępny, łatwy w odbiorze styl. Historia opowiedziana z perspektywy kilku bezpośrednich uczestników tamtych zdarzeń, uzupełniona fragmentami akt sprawy, uzyskujemy więc pełen obraz.
Nie będę się tutaj zagłębiać w życiorys Kolanowskiego, jeżeli nie macie pod ręką książki, to zachęcam Was do wysłuchania odpowiednich odcinków podcastu, są dostępne choćby na Spotify czy YouTube.
Michał Larek przekonał mnie, że reportaż nie musi być suchym, nudnym tekstem. Dzięki jego szkiełom materiał jest zróżnicowany, interesujący, wręcz drobiazgowo dopracowany. Nie mogę się już doczekać, kiedy będzie mi dane sięgnąć po "Chirurga", który jest fabularyzowaną wersją tej...