Opinia na temat książki Melody

@paula1456 @paula1456 · 2022-09-19 16:40:29
Przeczytane
💣Recenzja zawiera drobne spoilery. Czytasz ją na własną odpowiedzialność!💣

😵😵😵
Budzisz się nagle i gwałtownie. Siadasz na łóżku. Twoje serce bije tak mocno, że masz wrażenie, że zaraz wyskoczy ci z piersi. Chcesz krzyczeć, ale boisz się nowej rzeczywistości. Przy twoim łóżku ktoś siedzi, jakaś kobieta. Właśnie zorientowała się, że patrzysz na nią. Bierze cię za rękę i mówi, że… To niemożliwe! Nie kojarzysz tej osoby zupełnie! A ona mówi… “Jestem twoją matką”. A potem do sali, w której leżysz wchodzi drugi człowiek, tym razem mężczyzna. On za to utrzymuje, że jest twoim mężem. Jak to możliwe, że nie pamiętasz najważniejszego momentu w swoim życiu? Czy zdołasz to wyjaśnić?
😵😵😵
Melody budzi się w szpitalu. Niczego nie pamięta, w jej głowie jest jedna, wielka, czarna dziura. Przy jej łóżku są mąż i matka, ale dziewczyna traktuje ich jak obce oraz nieznajome osoby. Nie rozumie, co się z nią dzieje. gdy przychodzi lekarz, wyjawia jej, że miała wypadek, w wyniku którego straciła pamięć i swoje najskrytsze wspomnienia. Melody z początku jest przerażona. Ale później postanawia wziąć tego byka za rogi i zmierzyć się z nim. I to bez czerwonej płachty! Dziewczyna uważa siebie za dobrą osobę, a komentarze pod adresem jej męża, że jest fantastycznym człowiekiem i że jest w stanie dla niej zrobić dosłownie wszystko z czasem wywołują u niej odruch wymiotny. Powoli zaczynają wychodzić na jaw różne aspekty z życia bohaterki i zostaje ona zmuszona do zderzenia się z grubym murem rzeczywistości - okazuje się bowiem, że wcale nie była taka święta, jak się jej wydaje…
😵😵😵
Słuchajcie mnie, bo nie będę się powtarzać! Ta książka to istna petarda i jeśli jeszcze nie mieliście okazji jej przeczytać to marsz do najbliższej biblioteki albo księgarni i czytajcie ją, bo naprawdę warto! Przyznam szczerze, że największym minusem tej powieści jest… Jej oprawa graficzna. Gdy przyszła do mnie ta książka w ramach booktouru organizowanego przez @czytanje miałam sprzeczne odczucia. Z jednej strony chciałam jak najszybciej zacząć już jej lekturę, a z drugiej obawiałam się, że okaże się ona mega nudna. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w końcu zaczęłam ją czytać i stwierdziłam, że nie potrafię się od niej oderwać! Ta historia wkręciła mnie od pierwszych zdań. Ale gdybym natrafiła na nią przypadkiem w księgarni, czy w innym miejscu poświęconym literaturze to po samej okładce w życiu bym się nią nie zainteresowała. A byłaby to wielka szkoda.
😵😵😵
Z początku współczułam głównej bohaterce. Bo wiecie, obudzić się w szpitalu i niczego nie pamiętać, to z pewnością nie jest nic przyjemnego. Podawałam jej więc rękę, kiedy potrzebowała wstać z łóżka, przytulałam, kiedy miała już serdecznie dość swojej sytuacji, a także lekko potrząsałam i dawałam kopa do działania. Jednak, gdy zaczęły wychodzić stopniowo mroczne aspekty z jej wcześniejszego życia, powoli odsuwałam się od niej. Nie potrafiłam już żywić do niej cieplejszych uczuć, nie po tym, czego się o niej dowiedziałam. W pewnym momencie nawet stwierdziłam, że mam jej dość i odsunęłam ją od siebie na jakiś czas. Zwyczajnie musiałam odetchnąć od jej problemów, utyskiwań i tego wiecznego przekonywania wszystkich wokół, że ona jest taka dobra. Oględnie rzecz ujmując, ostatecznie nie polubiłyśmy się. Melody miała tę umiejętność robienia z siebie ofiary wręcz, kiedy tak naprawdę to ona stawała po stronie oprawcy i to ona znęcała się nad innymi osobami. Wszystkich miała w garści i rządziła nimi, niczym jakimiś marionetkami.
😵😵😵
Czy była tutaj w ogóle postać, co do której poczułam cieplejsze uczucia? Otóż, może was to zdziwi, zwłaszcza patrząc na moją wysoką ocenę książki, ale nie było takiej osoby. Przykro mi to pisać, ale wszyscy ci bohaterowie wydawali mi się jacyś tacy sztuczni, sztampowi i mało realni. Może to też kwestia tego, że książka ta jest stosunkowo cienka, bo liczy niecałe 300 stron. Może to kwestia tego, że akcja za szybko szła do przodu i nie udało się autorce skupić bardziej na samym kreowaniu bohaterów. Może gdyby książka była nieco grubsza, o wiele lepiej, by to wszystko wyszło?
😵😵😵
Ale pomimo powyższych mankamentów nie potrafię tej historii ocenić niżej. Autorka dysponuje bardzo lekkim piórem, więc przez powieść się dosłownie płynie, a obawiałam się, że pomimo tego, że nie jest ona długa to będę się z nią męczyć przez znaczny czas. Poszczególne rozdziały są dość krótkie, więc tym szybciej jeszcze czyta się “Melody”.
😵😵😵
Autorka potrafi bardzo umiejętnie budować napięcie. Przez większość lektury zastanawiałam się nad tym, co wydarzyło się przed wypadkiem Melody i co do niego bezpośrednio doprowadziło. Poznając, wraz z główną bohaterką, jej poszczególne dzieje, odczuwałam cały czas niepokój i ciągłą potrzebę oglądania się za siebie, w celu upewnienia się, czy aby nikt mnie nie śledzi. Opisy zostały tak skonstruowane, że czytelnikowi łatwo było sobie wyobrazić poszczególne sceny, a także odnosić wrażenie, jakby się towarzyszyło Melody w tym, co robi i jak próbuje dociec, co się w jej życiu wydarzyło. Niekiedy po plecach aż mnie ciarki przechodziły na samą myśl tego, co Melody robiła (a nie co robiono jej!).
😵😵😵
Fragmentem, który wręcz wycisnął mi z oczu łzy (a wiecie bardzo dobrze już, że jednak rzadko się to u mnie zdarza) był list napisany do brata Melody przez jego ówczesną partnerkę. W tym momencie dotarło do mnie dosadnie, jak perfidną osobą była Melody i egoistyczną także. Najważniejsze dla niej był jej osobisty komfort, a że osiągała go, idąc po trupach? Trudno, takie jest życie, silniejsi wygrywają, a słabsi przegrywają i lądują na dnie - tak sobie to wszystko tłumaczyła. Czy słusznie? Ja jestem zdania, że nie, że tak naprawdę była bardzo słabą osobą i dlatego tak się zachowywała.
😵😵😵
Oczywiście, byłam bardzo ciekawa zakończenia. Muszę się przyznać, że od razu, z góry założyłam, że to jest historia jednotomowa, więc spodziewałam się zamkniętego rozwiązania tego całego zamieszania wokół Melody. A w zamian za to dostałam… Potwierdzenie tego, że Melody była strasznie naiwna i głupia w pewien sposób. To jak dała się podejść i jak się wcale nie broniła przed wrogiem dowodzi tylko temu, że nie miała instynktu samozachowawczego. Czy podobało mi się to, w jaki sposób zakończyła się “Melody”? I tak i nie. Rozczarowałam się trochę, bo po takiej fabule, czyli wciągającej i pełnej jakiegoś takiego mrocznego niepokoju, spodziewałam się, że zakończenie wbije mnie w fotel i że długo jeszcze po lekturze nie będę mogła się pozbierać. A tutaj dostałam tak naprawdę takie masło maślane i ponowne wejście do tej samej rzeki. Czytelnik zostaje z pewnym rozwiązaniem, ale sam nie wie, czy jest to dobre zakończenie, czy wręcz przeciwnie.
😵😵😵
Poza tym jestem bardzo ciekawa, w jaki sposób autorka będzie chciała to rozwinąć (bo jednak na końcu książki jest wzmianka o tym, że to koniec pierwszej części), w jakim kierunku to pójdzie. Bo na razie to mam wrażenie, że Melody należy do tych bohaterek, które same pchają się w kłopoty, a potem mają pretensje do całego świata o to, że to je spotkało i że nikt, zupełnie nikt nie próbował ich uratować.
😵😵😵
Jest to historia przepełniona bólem, złośliwością, wyrzutami i tłumionymi wybuchami. To nie jest lekka opowieść o szczęśliwej miłości. To raczej książka o tym, że niekiedy nasze drogi komplikuje los, a nasze nogi się tak plączą, że nie jesteśmy w stanie iść dalej nawet o jeden krok. W pewnym momencie po prostu mamy dość, poddajemy się, albo podejmujemy szereg złych decyzji. Tak jak to robią bohaterowie stąd. W “Melody” z początku wydaje się, że wszystko dzieje się zrządzeniem losu, z przypadku. Nieco później okazuje się, że główni bohaterowie mieli jednak wpływ na swoją historię. I że, kiedy zauważyli, iż podążają w złym kierunku, było już za późno, aby zatrzymać wielką machinę zdarzeń.
😵😵😵
Podsumowując, “Melody” autorstwa Karoliny Milcarz to niezłe zaskoczenie w świecie literatury. Okazuje się tu prawdziwym porzekadło, żeby nie oceniać książki po okładce. To nie jest tani romans, ani erotyk. To historia przepełniona bólem, rozczarowaniem, brakiem zrozumienia i wsparcia, a także chęcią podążania w swoim, wyznaczonym lata temu kierunku. Wreszcie to opowieść o tym, jak czasem łatwo się w sobie zatracić, skupiać tylko na swoich potrzebach i przy tym nie zauważać, że się rani kogoś bliskiego. Myślę, że ta książka jest warta uwagi, pomimo tego, że nie zdołałam polubić głównej bohaterki. Kto wie, może zmieni się moje podejście do niej w ewentualnej drugiej części jej przygód? Czas pokaże.
Ocena:
Data przeczytania: 2022-09-13
× 1 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Melody
Melody
Karolina Milcarz
7.5/10

Melody pewnego dnia budzi się w szpitalu z zanikiem pamięci. Od pierwszych chwil odzyskania przytomności czuje się osaczona. Czy ludzie, którzy podają się za jej rodzinę, naprawdę nią są? Jak to się ...

Komentarze

Pozostałe opinie

Melody odzyskuje przytomność i nie pamięta kim jest, kim są ludzie, którzy próbują jej wmówić, że stanowią jej rodzinę. Bardziej wyczuwa niż ma pokrycie w faktach (przynajmniej początkowo), że komuś ...

© 2007 - 2024 nakanapie.pl