Miałam nie pisać opinii o tej książce - głównie dlatego, że jej lektura zajęła mi niecałe 5 minut. Chcę jednak napisać o niewykorzystanej szansie.
Zacznijmy jednak od początku. Khaled Hosseini jest uznanym na całym świecie pisarzem. Urodzony w Afganistanie, obecnie mieszka w USA. Jest też ambasadorem dobrej woli w UNHCR i Agencji ONZ ds. Uchodźców. Dlaczego o tym piszę? Autor zainspirowany historią 3-letniego syryjskiego uchodźcy Alana Kurdiego, który utonął podczas ucieczki do Europy, postanowił stworzyć książkę. Cały dochód z jej sprzedaży ma zostać przekazany na edukację dzieci przebywających w ośrodkach dla uchodźców.
Książkę zdobią piękne akwarele Dana Williamsa. Ilustracje są idealnie dopasowane do tekstu. Tylko z tekstem jest jeden problem. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że moja opinia zawiera więcej znaków, niż jest ich w książce o której piszę! Uważam, że pisarz tej klasy, co Hosseini mógł napisać więcej. Naturalne wydaje mi się porównanie z książką Érica-Emmanuela Schmitta "Ulisses z Bagdadu", która również jest poświęcona tematowi uchodźców. Książka francuskiego autora pomogła mi spojrzeć z innej strony na ten poważny problem. Natomiast "Modlitwa do morza", choć pięknie wydana, nie ma tak mocnego przekazu. Jak się okazuje mniej nie zawsze znaczy lepiej.