Przeczytane
Kiedy zobaczyłam na stronie wydawnictwa, że jest już dostępna kolejna powieść V. C. Andrews, autorki serii "Kwiaty na poddaszu", która bardzo mi się podobała, od razu postanowiłam ją przeczytać. Muszę przyznać jednak, że książka ta okazała się dla mnie sporym rozczarowaniem... I gdybym miała ją określić jednym słowem, to chyba zdecydowałabym się na "dziwna".
Fabuła, jak zwykle u pani Andrews, jest mroczna i pogmatwana. W wielkim i dość ponurym domu mieszka rodzina Whitefernów: Damian, jego żona Lucietta i córka Audrina oraz siostra Lucietty, Ellsbeth, i jej córka - Vera. Kilkuletnia Audrina nie chodzi do szkoły i strasznie zazdrości tego przywileju starszej kuzynce. Przed ludźmi wszyscy udają, że Vera jest rodzoną siostrą Audriny, aby nie wyśmiewano jej za to, iż nie wiadomo, z kim jej matka zaszła w ciążę. Nie jest to jednak jedyna tajemnica w tym przytłaczającym domu. Audrina nie ma pojęcia ile ma lat, ani jaki jest dzień tygodnia czy miesiąc. Nie docierają do niej żadne aktualne gazety, nie ogląda telewizji, a każdy zegar w domu pokazuje inną godzinę. Dziewczynka ma luki w pamięci i nie potrafi odnaleźć w niej żadnych swoich wspomnień. Wie tylko, że miała kiedyś starszą siostrę, która zmarła, gdy miała 9 lat, ponieważ źli chłopcy napadli ją w lesie i skrzywdzili. Pokój Pierwszej i Najlepszej Audriny (nasza bohaterka otrzymała bowiem imię po zmarłej siostrze) jest prawie jak świątynia, a znajdujący się w nim bujany fotel to miejsce katuszy żyjącej, drugiej Audriny...