I mamy już ostatni, szósty tom serii "Nie oskarżysz mnie". Z jednej strony strasznie mi smutno, że to koniec, ale z drugiej strony myślę, że już był czas zakończyć ten cykl, zwłaszcza w tak wciągający sposób.
I znów trafia się Gabrieli głośna i wielka sprawa kryminalna. W Trzeszczynie znaleziono zbiorową mogiłę. Okazuje się, że ofiarami byli młodzi mężczyźni. Nie tylko to ich ze sobą łączy. Prokurator razem z Michalskim zrobią wszystko by rozwiązać zagadkę. Tymczasem Englert posuwa się do nieczystych zagrań by zdyskredytować Gabrielę, mimo, że znów udaje jej się wymigać to jej związek wisi na włosku. Bo każdy ma jakieś granice...
Jak zwykle genialnie mi się to czytało. Czuję, że Gabriela stała się moją przyjaciółką przez te wszystkie części. Jej kłopoty i rozterki bardzo mnie poruszały. Mimo, że czasami wydaje się szorstka i twarda, tak naprawdę ma miękkie wnętrze, tylko trzeba umieć do niej dotrzeć. Tym razem myślę, że posunęła się za daleko dlatego nie dziwię się, że jej największy kibic i obrońca, komisarz Michalski też już ma dość. Są rzeczy do których prokurator nie powinien się posunąć. I mimo, że znów Gabriela spada na cztery łapy to co zrobiła w przeszłości niczego nie zmienia. To już druga seria kryminalna autorki z którą ciężko się rozstać. Z pewnością kiedyś wrócę do tej historii. Czuć jak pisarka z tomu na tom coraz bardziej szlifuje warsztat i czekam na jej kolejną książkę z niecierpliwością.