'' Pomyśl sama , ja , pełnomocnik mojej córki , zięcia i wnuczek , wyląduję w pudle i zostanę skazany na wygnanie , ponieważ oni zginęli . Powiedz mi Mona , ale szczerze , widzisz w tym jakiś sens ? ''
Ta książka mnie przeraziła , przeraziła realnością i rzetelnością w oddawaniu głosu faktom . Przeraziła fizycznością opisu zdarzeń i ....ofiar . Drobiazgowym opisem zwęglonych zwłok Kathleen i jej rodziny , męża i dwóch małych dziewczynek uwięzionych w swoich '' bezpiecznych '' wymaganych prawem fotelikach . Przeraziła postawa tak zwanego '' wymiaru sprawiedliwości '' (celowo w cudzysłowie , bo ze sprawiedliwością ten wymiar nie ma nic wspólnego) , gdzie według jego przedstawiciela odmowa ugody deklarowana przez autora była podyktowana li tylko wielkością odszkodowania . I nawet przez moment nie przyszło do głowy sędziemu , nomen omen ,Murphy'emu , że wcale nie o odszkodowanie Whartonowi chodzi . Ale najbardziej przeraziło mnie prawo , a konkretniej ustawy czyniące ten proceder (wypalanie pól) legalnym i zgodnym z prawem . Prawo które mimo śmiertelnych ofiar z powodu dymu z tego wypalania , nadal pozostaje w mocy , ponieważ jego stosowanie jest zyskowne i dochodowe , a przy tym bardzo tanie . A ja naiwniaczka myślałam że to Polska tak zacofany demokratycznie kraj jest na pierwszym miejscu w prawnych kuriozach . Jak się okazuje wielka DEMOKRATYCZNA Ameryka wcale nam nie ustępuje pierwszeństwa w tym mało chlubnym rankingu . Tam też ustawodawcy dają większe prawa spr...