Twórczość Rachel Abbott poznałam w roku 2019, kiedy to po raz pierwszy w ręce wpadła mi książka "Droga ucieczki". Od tamtej pory śmiało mogę stwierdzić, iż jest to jedna z moich ulubionych twórczyni - każda jej książka jest idealnym przykładem na to, że nawet wytrawny znawca kryminałów, potrafiący odgadnąć zakończenie już po 1/4 książki, nie rozgryzie wszystkich wątków, które autorka płynnie wkomponowała między akcję główną powieści, a poboczny wątek głównego bohatera Toma Douglasa.
Od pierwszego do ostatniego rozdziału książki targały mną wszelkie emocje, jakie odczuwam przy tego typu pozycjach, nie znalazłam tutaj momentu, który uznałam za nudny, bezwartościowy czy też warty pominięcia. Gdy wydawało mi się, że akcja zacznie toczyć się już monotonnie i powoli dobrnie do ostatnich stron - następuje zwrot akcji. Ciężko było nie oprzeć się pokusie przeczytania ostatniego rozdziału, jednak ostatkami sił udało mi się zachować chronologię "obcego dziecka".
Do przeczytania książki wystarczająco zachęca sam opis umieszczony na okładce. Kto w końcu może przejść obojętnie obok historii nagle pojawiającego się zaginionego przed laty dwunastoletniego dziecka? Przecież od wypadku samochodowego, w którym zginęła mama Natashy, a ona sama zniknęła bez śladu, minęło już sześć lat. Co działo się z nią w tym czasie? Skąd w niej tyle agresji i nienawiści do ojca? I skąd tak nagle zjawia się w domu Emmy, nowej żony Davida?
Ze strony na stronę liczba pytań rośnie, natomiast odpowiedzi na chociaż jedno wciąż brak. Każdy wierny fan kryminałów od razu znajduje podejrzanego - David. Ojciec Natashy i mąż Emmy. Jednak jaki miałby motyw w spowodowaniu wypadku własnego dziecka oraz żony?
Od rozpoczęcia przygody z Danem Brownem mało który pisarz potrafił mną wstrząsnąć na tyle, abym sięgnęła po pełną jego twórczość. Pani Abbott udało się tego dokonać, serię książek z Tomem Douglasem "połknęłam" w ciągu kilku miesięcy - jego historia przeplatająca się przez każdą pozycję nie koliduje z akcjami książek, idealnie odcina nas od natłoku myśli oraz emocji, kiedy to w punkcie kulminacyjnym pragniemy dalej brnąć w historię Emmy i Natashy, lecz napotykamy przerywnik z życia naszego detektywa - równie ciekawy, jednak wyrównujący tętno, uspokajający i dający odpocząć myślom. Jak pisałam wcześniej - nie czułam potrzeby "przeskakiwania" rozdziału o życiu prywatnym Toma, gdyż był on równie ciekawy jak fabuła "Obcego dziecka", jednak spowalniał natłok emocji i pozwolił ochłonąć myślom.
Na pewno powrócę do "Obcego dziecka" gdy tylko troszkę je zapomnę, aby chociaż troszkę poznać je na nowo. Dla mnie jest to książkowy ideał.