Opinia na temat książki Ogród kości

Uwaga! moja opinia jest stronnicza. Bardzo stronnicza.
Dlaczego?
Dopóki nie polecono mi tej autorki, nie wiedziałam o jej istnieniu. Jeśli chodzi o książki o tematyce medycznej pierwsze miejsce od lat należy do Jurgena Thornwalda. I oto po lekturze "Żniwa" - książki przerażającej, książki w pełni - zasługującej na miano thillera medyczno-społecznego - , niezachwiana dotychczas pozycja Thornwalda lekko drgnęła w posadach. To było COŚ. 

Zanim jednak uznam autorkę za genialną (choć o ile pamiętam, już to zrobiłam po lekturze Żniwa) postanowiłam przeczytać inne książki jej autorstwa - wybierając na chybił trafił.
Padło na Ogród Kości...
W porównaniu do Żniwa - wypada blado.
W porównaniu do innych kryminałów - całkiem nieźle.
Mój "przyjaciółkrzeniec" (syn przyjaciółki :)) mawia o tego typu książkach / filmach - "miła lekturka do obiadku". I tak bym ją sklasyfikowała - oczywiście nie radzę jeść obiadu w trakcie lektury, szczególnie osobom wrażliwym na mało higieniczne opisy. 

Historia bardzo ładnie poprowadzona - dwutorowo, co przywodzi mi na myśl fenomenalny cykl "Langwedocja" pióra Kate Mosse (tu zarówno Grobowiec, jak i Labirynt napisane są w tej samej konwencji) - wówczas po lekturze Labiryntu, przekonałam się do zbeletryzowanych książek historycznych, choć nadal nie stanowią one podstawy mojego księgozbioru. 
 
Ogród kości dołączył do książek przeczytanych, ale bez szału. Być może dlatego, że kładzie się na nim cień fenomenalnego Żniwa? Być może dlatego, że część współczesna jest utrzymana w formie wyjaśniającej? I stanowi tak jakby "wyciszenie i "uspokojenie" części dawnej. Jest to jak najbardziej ciekawe, nie zmienia to faktu, że mnie owa dawna część trzymała nieco mniej w napięciu, że względu na współczesne, spokojne, przerywniki. 
Zdecydowanie jest to fajna lektura. Autorka utrzymuje się na mojej liście ulubionych autorów - choć akurat tą książkę klasyfikuję jako jedynie OK. 
Po przemyśleniu - na OK z plusem :)